22.12.2014

Rozdział 52 – Guilty Of Treason

                Obejrzałam całe studio wzdłuż i wszerz, a nie należało wcale do małych. Wszystkie opowieści chłopaków, zabawne anegdotki czy oglądanie tekstów nowych piosenek było naprawdę fascynujące, jednakże miałam ogromną ochotę po prostu usiąść.
                W końcu Tomo zaproponował, byśmy zgromadzili się w salonie i napili się wspólnie kawy. Ja poprosiłam o herbatę, podobnie jak Jared, który ruszył za nim do małej kuchni obok. Podejrzewałam, że taki był jego plan. Po tym, jak Tomo zniknął w innym pomieszczeniu z pewnością pomyślał, iż zostawienie mnie z Shannonem w salonie pomoże nam się dogadać. Nie zaprotestowałam, ponieważ wyglądałoby to dziwnie, jednakże zarówno ja, jak i jego brat poczuliśmy się niezręcznie.
                Przez moment siedzieliśmy w milczeniu. Siedział naprzeciwko mnie na podłużnej, białej kanapie z założonymi rękoma i wpatrywał się szklany stolik pomiędzy nami. Ja również unikałam jego wzroku, jednakże moją wymówką mogło być rozglądanie się po nowym miejscu.
                - Dziękuję. – powiedział nagle, odrywając mnie od czytania napisów na ścianie, których było mnóstwo. Zapewne gdy się nudzili, gryzmolili po śnieżnobiałych ścianach, w wyniku czego ciężko było znaleźć puste, niezapisane miejsce.
                - Za co? – zapytałam, patrząc na niego pytająco. Spojrzał na mnie, a jego twarz była spokojna i wyważona.
                - Za to, że tu przyszłaś. Wiem, ile musiało cię to kosztować.
                Odruchowo uniosłam kąciki ust. Nie sądziłam, że moja wizyta tak wiele dla niego znaczy.
                - Pomyślałam, że mimo wszystko Genevieve by tego chciała. Nie znałam jej za dobrze, ale z tego co wszyscy mi opowiadali, była dobrą dziewczyną. No i była w tobie zakochana, a ty w niej.
                Shannon zadumał się nad moimi słowami. Na jego twarzy mieszała się teraz nostalgia i szczęście, zapewne z powodu wspomnień, jakie powróciły do niego po moich wyjaśnieniach.
                - Była najlepszą dziewczyną, jaką znałem. – odparł w końcu. – Jestem pewien, że byłaby z ciebie dumna. Nigdy nie lubiła konfliktów, tym bardziej z jej powodu.
                Nie miałam pojęcia, o jakich konfliktach mówił, ale bardzo chciałam się dowiedzieć. Chętnie siedziałabym z nim w salonie chociażby do jutra, byle opowiedział mi o niej jak najwięcej. Po raz pierwszy nie myślałam nawet  tym, by skupić się na dniu jej śmierci. Zrozumiałam, że tak naprawdę nigdy nie interesowałam się tym, jak żyła. Wiedziałam, że to Shannon wiedział o ostatnich i prawdopodobnie jednych z szczęśliwszych chwil życia Genevieve najwięcej ze wszystkich. Rodzice zawsze omijali ten etap, jakby nie istniał. Nigdy nie pomyślałam, że po prostu nie mieli o nim pojęcia. Jedyne, co mogli wiedzieć, to fakt, że gdzieś znikała. Nie wiedzieli dokąd, gdzie, ani z kim. Ale on wiedział.
                - Chciałabym wiedzieć o niej więcej. Mam wrażenie, że rodzice przemilczeli najważniejsze fakty. Nigdy nie wspominali o tobie, o Jaredzie. Starali się mnie przed wami ochronić, przez co tak naprawdę nie poznałam prawdziwej Gen.
                Widziałam na twarzy Shannona niechęć, gdy tylko wspomniałam o swoich rodzicach. Nie dziwiłam mu się. Utrudniali mu życie gdy tylko zaczął się spotykać z moją siostrą, dlatego nie wyobrażałam sobie co musiało się dziać po jej śmierci.
                - Opowiem ci o wszystkim, jeśli będziesz miała na to ochotę. – powiedział z uśmiechem choć spodziewałam się, że nie będzie to dla niego łatwe. Chciał jednak wyciągnąć do mnie rękę, a może raczej odpowiedzieć na mój gest pojednania.
                - Jeśli to dla ciebie za ciężkie…
                - To jest dla mnie ciężkie. – przerwał mi, ale nie miałam mu tego za złe. – Ale jeśli dzięki temu będzie ci lepiej, mogę pomóc. Poza tym może po usłyszeniu tego wszystkiego choć trochę przestaniesz mnie nienawidzić.
                Szczerze mówiąc nie wiedziałam, co do niego czuję. Jednakże z pewnością nie był moim największym wrogiem. Gdyby był, nie przyszłabym do studia i nie rozmawiała z nim, przynajmniej nie tak milo jak teraz. Owszem, wciąż żywiłam do niego urazę, dlatego pomyślałam, że może mieć rację. Usłyszenie wszystkiego, co ma do powiedzenia mogło faktycznie pomóc mi postawić się na jego miejscu i zrozumieć, co było między nim, a Gen.
                - Nienawiść to bardzo silne uczucie. Nie sądzę, żebym cię nim darzyła. – odparłam. Widziałam, że mu ulżyło. – Ale to faktycznie dobry pomysł. Chciałabym usłyszeć to wszystko od ciebie, w końcu znałeś ją chyba najlepiej.
                Shannon nie zdążył odpowiedzieć, bo w salonie znaleźli się Jared i Tomo. Mój chłopak był chyba zadowolony, że się nie pozabijaliśmy, w dodatku siedzieliśmy z uśmiechami na twarzy. Widziałam, że był nieco zagubiony, ale usiadł obok mnie, kładąc dwie filiżanki z herbatą. Tomo zajął miejsce na pojedynczym fotelu, szybko rozproszył go jednak dźwięk telefonu dobiegający z jakiegoś pomieszczenia w studio. Przeprosił nas i ruszył w tamtym kierunku.
                - Obiecał Vicky, że zadzwoni do niej na Skype wieczorem. – skomentował Shannon, widząc jak jego brat wodzi wzrokiem za Tomo. – Pewnie właśnie zgarnia opieprz, że nie dotrzymał słowa.
                Jared się zaśmiał.
                - Vicky jest żoną Tomo. – wyjaśnił mi widząc, że nie nadążam. – A tak w ogóle, skąd u was to zadowolenie?
                Spojrzałam na Shannona porozumiewawczo, a ten odpowiedział uśmiechem. Widziałam, że Jared cieszył się z takiego obrotu sytuacji.
                - Zawarliśmy pewną umowę. – odpowiedziałam, patrząc na Jareda tajemniczo. Od razu zauważyłam na jego twarzy ciekawość, więc postanowiłam nie trzymać go dłużej w niepewności. – Shannon zgodził się opowiedzieć mi o Genevieve.
                Jared spojrzał na brata z zaskoczeniem. Zapewne nie podejrzewał, że Shannon jest w stanie zaproponować mi coś takiego. W dodatku był zadowolony, że będzie mógł podzielić się ze mną wszystkim, co z nią przeżył, podczas gdy przez wszystkie te lata starał się zapomnieć i nie rozgrzebywać starych ran.
                - Mogę przyłączyć się do umowy? – zapytał znienacka Jared, czym całkowicie zbił mnie z pantałyku.
                - Ty? – odparłam mimochodem, a on zdziwił się, że byłam zaskoczona jego propozycją.
                - A dlaczego nie? W końcu też ją znałem. I to przed Shannonem. – powiedział do mnie, ale wpatrzony był w brata. Wyczułam, że między nimi pojawiło się jakieś dziwne napięcie, ale nie potrafiłam stwierdzić, w czym rzecz.
                - Okej, jak chcesz. – zgodziłam się, byle nie wszczynać między nimi kłótni z jakiegoś błahego powodu.
                - Lubisz to podkreślać, prawda? – rzekł Shannon w stronę brata.
W jego tonie dało się dojrzeć irytację, co tylko potwierdziło moje podejrzenia. Rozgrzebując przeszłość nie tylko dotarłam do wspomnień Shannona, ale i Jareda, które w jakiś sposób ich łączyły. Nie rozumiałam tylko dlaczego zarzewiem konfliktu była moja siostra. I wtedy mnie olśniło.
                - Hej, chwila. – przerwałam ich wymianę zdań, zanim jeszcze na dobre rozpoczęła się ich kłótnia. – Ktoś powie mi, o co chodzi, czy mam sama zgadnąć?
                Widziałam, że obydwoje powoli czerwienieli z gniewu. Spojrzałam na Shannona przewidując, że od Jareda nie dowiem się za wiele. Ten z kolei wzruszył ramionami i spojrzał wymownie na brata.
                - To nie ja zacząłem. Niech Jared powie, skoro tak bardzo lubi mi o tym przypominać.
                Westchnęłam. Poczułam się jak w przedszkolu, gdzie dzieci skarżyły na siebie swojej przedszkolance i licytowały się, kto jest winien. Wbiłam wzrok w Jareda, który unikał mojego spojrzenia. Wpatrywał się w brata z gniewem, zapewne żałując, że w ogóle wszedł do salonu i się odezwał.
                - Mam tego dość. – oznajmiłam i podniosłam się z kanapy, niemal nie potrącając filiżanki z gorącą herbatą. Jared złapał mnie za nadgarstek, bym nie odeszła, a ja zmierzyłam go wzrokiem. Wiedział, że jeśli mi tego nie wyjaśni, najzwyczajniej w świecie wyjdę.
                - Usiądź. – polecił, a ja niechętnie spełniłam jego rozkaz. Spojrzał ukradkiem na Shannona, po czym znów odwrócił się w moją stronę. – Rzecz w tym… - zaczął, robiąc dość długą pauzę. – Shannon nie był jedynym zakochanym w Genevieve. – powiedział niemalże jednym tchem, a ja osłupiałam.
                Wcześniej nawet o tym nie pomyślałam. Tak bardzo skupiłam się na tym, jak Shannon opowiadał o Gen, że w ogóle nie brałam pod uwagę takiej możliwości. Nagle przypomniałam sobie, co tego dnia powiedział mi Jared w samochodzie. „Jednak to młodsi bracia mają większe szczęście do związków.” Nie chodziło wcale o Sebastiana, tak jak mi powiedział. Miał na myśli to, że nie podejrzewał, iż tym razem uda mu się z kolejną dziewczyną z mojej rodziny. Podejrzewał już, że po stracie Genevieve i po tym, jak wybrała Shannona, już nigdy nie spotka kogoś takiego jak ona.
                Spojrzałam na Shannona. Pokręcił tylko głową i głęboko westchnął. Było wiadome, że nie czuł się dobrze z tą świadomością, mimo iż minęło już wiele lat od śmierci Genevieve.
                - Czemu nic nie mówiłeś?
                Jared parsknął. Zagryzł nerwowo wargę, jak zawsze gdy zastanawiał się nad czymś nieprzyjemnym.
                - Bo wiedziałem, jak zareagujesz.
                - To znaczy? – zapytałam o ton za głośno. Zdenerwował mnie fakt, że wciąż miał przede mną sekrety.
                - Znam cię, Lea. Wiedziałem, że zaczniesz podejrzewać, że wtedy na sesji zagadałem do ciebie tylko dlatego, że kochałem twoją siostrę. – wyjaśnił z przekonaniem, że tak właśnie by było.
                Może miał trochę racji. Gdyby od razu mi o tym powiedział, pewnie bym tak pomyślała. Ale będąc na tym etapie, na jakim byliśmy teraz, nie wyznanie mi prawdy było głupotą i totalnym brakiem zaufania.
                - A tak było?
                Jared znów parsknął nerwowym śmiechem, a Shannon przysłuchiwał się naszej rozmowie z zainteresowaniem.
                - Nie. To nie miało nic wspólnego z Genevieve. Spodobałaś mi się gdy tylko wszedłem do studia, zanim jeszcze dowiedziałem się kim jesteś. – po jego oczach widziałam, że mówi prawdę. Niemniej jednak byłam wkurzona.
                - Więc w czym problem? Jak widać pomyliłeś się i wierzę, że tak było. Jedyne, co mnie boli to fakt, że wciąż masz przede mną tajemnice.
                Tym razem wstałam i nie pozwoliłam mu się złapać za rękę. Jednakże przed wyjściem zatrzymało mnie coś innego. Jared podniósł się z kanapy i bez zastanowienia powiedział szczerze to, co siedziało w nim przez te wszystkie lata. Po minie Shannona domyśliłam się, że jego brat nigdy z nikim się tym nie podzielił, a jeśli nawet to na pewno nie z nim.
                - Problem w tym, że miałem wyrzuty sumienia. Genevieve mnie nie kochała, a i tak pożegnała się ze mną tak, jak powinna z Shannonem. Nie zasłużyłem na to.
                - O czym ty mówisz? Jakie pożegnanie? – zapytał Shannon, również wstając. Mogłam przysiąc, że z szoku aż pobladł, choć najgorsze miało dopiero nadejść.

                - W dzień, w którym zginęła… Przyszła do mnie. Chciała porozmawiać o tobie. – mówił do brata, przeskakując spojrzeniem także na mnie. – Zobaczyła, że się wyprowadzam. Chciała się ze mną pożegnać, było jej mnie żal, bo wybrała ciebie i… pocałowała mnie. – wydusił z siebie, spuszczając wzrok. Do Shannona chyba jeszcze nie dotarło, co powiedział jego brat. – Po tym powiedziałem jej, że powinna dać sobie spokój z ratowaniem ciebie, bo poszedłeś do klubu się naćpać. Shannon, ona nie umarła przez ciebie. Umarła przeze mnie. Gdybym nie powiedział jej, gdzie jesteś, Genevieve nadal by żyła. 

13 komentarzy:

  1. wspaniały rozdział, trzyma w napięciu. Nie mogę się do czekać nowego, jeszcze przerwałaś w takim momencie. Życzę duuuużo weny :)
    Pozdrawiam xoxo

    OdpowiedzUsuń
  2. Woooow! Co tu się dzieje, już myślałam, że się ułoży a tu takie rozmowy nagle. Mam nadzieję, że Jared przestanie się obwiniać, bo to nie jego wina. Biedny ten Shannon, po tylu latach nadal się dowiaduje takich rzeczy... Liczę na to, że się wszystko wyjaśni i się dogadają. Chyba nie muszę wspominać o tym jak cudownie piszesz, bo ja nie wiem już co tu mam napisać żeby opisać to co się dzieje ze mną gdy czytam twoje rozdziały. Weny życzę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, wena z pewnością się przyda :3

      Usuń
  3. O ŻESZ TY!!!!!! CO ZA ROZDZIAŁ!!!!! Normalnie masakra! Nic więcej nie napiszę bo nawet nie wiem co napisać? Czekam na następny rozdział i oby pojawił się równie szybko. ROZWALASZ SYSTEM KOCHANA! :* Weny, weny i po 1000 kroć weny. Pozdrawiam M.J. Niech 30 STM bla, bla, bla... ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Moja droga teraz to naprawdę przesadzilas, takie płynne przejście - pogratulować tylko pozostaje- o tym że z niecierpliwie czekam na kolejny to nie trzeba dodać -oczywiste - pozdrawiam
    - K.B.

    OdpowiedzUsuń
  5. O Bosze !!!!!!!!! jak ty mogłąś napisać coś takiego !!!!!! no nie , miało być dobrze, nie tak sprawy miały się potoczyć !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zawsze wszystko idzie tak, jakbyśmy tego oczekiwali :)

      Usuń
  6. Wszystko będzie dobrze prawda Cass? Cudowny rozdział, czekam na więcej. Duuużo weny życzę i Wesołych Świąt :* <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego Ci nie powiem, ale spokojnie, niedługo dowiesz się sama :) dziękuję i rozwbiez życzę wesołych :3

      Usuń
  7. Wow, no to się porobiło. Czekam na kolejny rozdział.
    Wesołych świąt 🎄

    OdpowiedzUsuń

Jeśli przeczytałeś/aś, to proszę zostaw opinię. Każdy komentarz jest dla mnie cenny i motywujący :)