16.09.2014

Rozdział 41 – You’re Killing Me


                - „Dlaczego nie”?! – powtórzyłam bezmyślnie. Byłam w szoku, nie mogłam pojąć jak Jared mógł zaproponować mi coś takiego, postawić mnie w takiej sytuacji. – Pomyślałeś w tym wszystkim o mnie? Jak będę się czuć wracając do domu i udając przed Sebastianem, że wszystko jest w porządku?
                Kłóciliśmy się na środku ulicy, ale nikt nie zwracał na nas zbytniej uwagi. Pomyślałam jednak, że to tylko kwestia czasu, aż ktoś go rozpozna i to uwieczni. Znaleźliśmy się więc w jednym ze ślepych zaułków między restauracją, a jakimś budynkiem. Jared patrzył na mnie wciąż tym samym wzrokiem, pełnym nadziei i wiary w to, że się zgodzę. Nie znosiłam tego spojrzenia, ponieważ strasznie ciężko było mi wtedy myśleć racjonalnie i mu odmówić.
                - No to go zostaw i bądź ze mną. – odparł jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.
                - Docierają do ciebie moje słowa? Nie mogę z tobą być.
                - W takim razie zgódź się na moją propozycję. Oficjalnie nie będziemy razem, ale nieoficjalnie już tak.
                Wyobraziłam sobie nasz układ. Zaczęłam się zastanawiać, jakbym się czuła, gdyby i Jared miał znaleźć sobie jakąś partnerkę, a ja miałabym być jego kochanką.
                - I co? Nie będzie ci przeszkadzało, że jestem z kimś innym?
                Jared spojrzał na mnie niepewnie. Wiedziałam, że w głębi duszy zdawał sobie sprawę, jak podle będzie się czuł. Na pewno już teraz wiele razy myślał o tym, jak inny facet spędza ze mną swoje życie. Ale musiał być we mnie naprawdę zakochany, skoro postanowił to zbagatelizować.
                - Będzie. Ale jeszcze gorsze jest patrzenie na ciebie z nim, podczas gdy ja nie mogę nic zrobić.
                Próbowałam postawić się w jego sytuacji i nawet nie mogłam sobie tego wyobrazić.
                - Ale ja nie dam rady, kiedy ty znajdziesz sobie inną, a ja będę tą drugą. Przykro mi, ale to nie zda egzaminu.
                Jared chwycił mnie za zmarzniętą rękę, a ja aż się wzdrygnęłam na sam jego dotyk. Spojrzał na mnie oczami równie mroźnymi jak sople lodu i wiedziałam, że zrobi wszystko, bym się zgodziła.
                - Nigdy nie znajdę sobie innej. Chcę tylko ciebie. Nawet jeśli to ja do końca życia miałbym być tym drugim. – powiedział z przekonaniem, a ja poczułam się jeszcze gorzej myśląc, że zniszczę mu życie swoją zgodą. - Jeśli masz wyrzuty sumienia to zerwij z Sebastianem.
Ja mogłam mieć narzeczonego, może w przyszłości męża, który dawałby mi choć pozory szczęścia. On chciał zostać samotny, jedynie czasami pocieszany moją obecnością. Wiele razy przekonywałam się, że lubi dzieci. Był gotów zrezygnować z żony, która by mu je dała. Obydwoje wiedzieliśmy, że moje zerwanie z Sebastianem nic nie zmieni. Wtedy i ja zostałabym nieszczęśliwą panną, która niezobowiązująco spotykałaby się z Jaredem. Może na jakiś czas by to wystarczyło, ale kiedy przyszedłby czas świąt czy wakacji, chciałabym je spędzać z nim, a nie mogłabym tego zrobić.
- To nic nie da. Obydwoje będziemy wolni i spędzimy życie na ciągłym oszukiwaniu się, że jest dobrze.
- Leanne, proszę cię, chociaż spróbujmy. Daj mi tydzień. Spotykajmy się codziennie, zobaczymy jak to wyjdzie. I tak go już zdradziłaś.
- Raz. A nie siedem razy. No, właściwie osiem licząc ostatni.
Jared się zaśmiał, czym całkowicie zbił mnie z tropu. Objął mnie w pasie i przyparł do ściany. Wiedziałam, że jeśli tylko będę chciała, to mnie puści. Ale jak zwykle moja asertywność w jego obecności całkowicie zanikała. Zwłaszcza, gdy widziałam w jego oczach pożądanie i sprawiał, że traciłam zdrowy rozsądek.
- Jared, ja… my… - mówiłam łamiącym się głosem, a on zbliżał swoją twarz do mojej. Co za dupek, pomyślałam. Dokładnie wiedział, jak na mnie działa i nie wahał się ani chwili, by to wykorzystać.
- Zaczynamy od dzisiaj czy od jutra? – wyszeptał mi do ucha, muskając ustami moją szyję.
Próbowałam pozbierać myśli, ale on nieustannie mi to utrudniał.
- Dzisiaj. – jęknęłam, wplątując palce w jego włosy. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że wybiegł za mną z restauracji tak szybko, iż nawet nie zabrał kurtki i czapki. Miał na sobie tylko szalik w kolorze swoich oczu, którego wcześniej nie ściągnął. Nie wyglądało jednak na to, by w jakikolwiek sposób mu to przeszkadzało.
Prosiłam go, byśmy wrócili do lokalu po jego rzeczy, ale machnął tylko ręką i się zaśmiał. Zatrzymał pierwszą lepszą taksówkę i podał adres jakiegoś hotelu. Ja jednak postanowiłam się wtrącić i poprosiłam taksówkarza o zawiezienie nas do mojego mieszkania. Wiedziałam, jak strasznie będzie to wyglądać, ale nie miałam ochoty na czekanie, aż zameldują nas w hotelu. Poza tym gdyby jacyś fotoreporterzy to zauważyli, wyglądałoby to jednoznacznie.
Oczywiście skończyło się tak, jak to podejrzewałam. W jednej chwili znaleźliśmy się w łóżku, a ja nie myślałam już o niczym innym, tylko o nim. Zupełnie jakby świat dookoła nie istniał. Ale istniał i miał się dobrze, w dodatku mocno dawał nam się we znaki.
Dzwonek domofonu brutalnie wyrwał mnie z jego objęć. Pospiesznie z powrotem ubrałam sweter i ku jego rozczarowaniu powiedziałam, że pójdę otworzyć. Początkowo obawiałam się, że to Sebastian, ale potem uświadomiłam sobie, że nie użyłby dzwonka. Zbiegłam na dół wciąż lekko nieprzytomna i wcisnęłam odpowiedni przycisk na domofonie, jednak nikt nie odpowiadał. Może ktoś się pomylił.
Natychmiast pobiegłam z powrotem do sypialni i niemalże rzuciłam się na Jareda. Wiedziałam, że tak łatwo bym od niego nie odeszła i prędzej czy później poprosiłabym go o spotkanie, na którym zgodziłabym się na jego propozycję. Nie potrafiłam z niego zrezygnować. Cokolwiek złego się między nami działo, on i tak wracał do mnie jak bumerang.
Teraz było inaczej. Przez ciągłe rozłąki pragnęliśmy siebie jeszcze bardziej, zachowywaliśmy się tak, jakby miało to być nasze ostatnie spotkanie i dbaliśmy, by było niezapomniane. Wiedziałam, że i on to czuł. Był zachłanny, chciał pokazać mi, że jestem tylko jego. Jednakże obydwoje wiedzieliśmy, iż to nieprawda, przynajmniej patrząc na to z zewnątrz. Musiał się mną dzielić, ale tak czy inaczej większą część chciał zachować dla siebie. Całował mnie tak, jakby pragnął tym zaznaczyć, które miejsca są tylko jego. Siedziałam w rozkroku na jego kolanach, a on chwycił rąbki mojego swetra i zaczął unosić go do góry.
Kolejny dzwonek. Tym razem do drzwi. Jared głośno westchnął z niezadowolenia, mi także się to nie podobało. Zaczęłam się trząść i obawiać, że wszystko się wyda.
- Nie otwieraj, proszę. – wyszeptał mi do ucha, a jego zimne dłonie dotykały mojej talii.
- To może być coś ważnego…
Postanowiłam udawać, że nic się nie dzieje i znów zejść na dół. Poprawiłam bordowy sweter i niepewnie otworzyłam drzwi.
- No, wreszcie! – wrzasnęła uśmiechnięta brunetka przede mną. Była chudsza, ale też bardziej pogodna. - Co, nie wpuścisz swojej kuzynki do środka?
Przesunęłam się i pozwoliłam Rebece wejść. W myślach błagałam Jareda, by pod żadnym pozorem nie schodził na dół. Wiedziałam jednak, że nie był głupi, poza tym już na schodach słyszałby głos mojej kuzynki.
- Tak, chętnie napiję się kawy. – powiedziała nagle Becky widząc, że stoję osłupiała i zdenerwowana przy drzwiach. Nie potrafiłam się skupić na niczym innym, niż na mężczyźnie w mojej sypialni.
- Przepraszam, już robię. – bąknęłam i ruszyłam do kuchni.
Rebecca oparła się na blacie i obserwowała, jak przygotowuję kawę.
- Jak było w Mediolanie? – zapytałam w końcu, by nie wyglądać na bujającą w obłokach.
- Jest tam pięknie o tej porze roku, ale miałam mało czasu dla siebie. Pracowałam od rana do nocy, raz wybiegi, raz sesje… Ale nie narzekam. Sama wybrałam sobie takie życie i szczerze mówiąc podoba mi się o wiele bardziej, niż praca w biurze.
- Wyglądasz świetnie. – stwierdziłam patrząc na jej pięknie ułożone włosy rozjaśnione delikatnie na końcach. - A ty wyglądasz na nieźle zdenerwowaną. – stwierdziła moja kuzynka patrząc mi na ręce. I ja na nie spojrzałam. Rozlewałam kawę po całym blacie, a ciemna ciecz spływała już po nim na kafelki. – Co jest grane?
Zaczęłam wycierać podłogę i blat, starając się wymyślić coś wiarygodnego. Nie mogłam zrzucić winy na pracę, bo Rebecca dobrze wiedziała, iż nigdy mnie nie stresowała, a nawet jeśli, to rozwiązywałam takie problemy w studio, a nie siedziałam w domu.
- Masz jakieś problemy z Sebastianem? – zapytała zniecierpliwiona, a ja wstałam z kolan i spojrzałam na nią.
- Można tak powiedzieć.
Becky wydawała się być zaintrygowana, ale jednocześnie zaniepokojona.
- Coś zrobił?
- On… za dużo pracuje. – odparłam. Nie chciałam okłamywać mojej kuzynki, ale wiedziałam, że jej niewyparzony język mógł wpędzić mnie w kłopoty.
- Teraz też jest w pracy?
Przytaknęłam. Odwróciłam się do niej plecami, by wytrzeć filiżankę, po której spłynęły smugi kawy. Kiedy znów spojrzałam na Rebekę, trzymała w rękach błękitny szalik. Wiedziałam, że pobladłam, mogłam to niemalże poczuć. Ręce zaczęły mi się jeszcze bardziej trząść, a ona już wiedziała, do kogo należy.
- Znam tylko jedną osobę, która założyłaby tak okropny szalik. – stwierdziła Rebecca i przyjrzała mi się badawczo. – Czy ktoś prócz nas jest w mieszkaniu?
Zaczęłam nerwowo krzyżować ręce i krążyć wokoło. Becky odłożyła szalik i podeszła do mnie, patrząc mi prosto w oczy. Nie potrafiłam jej okłamać, i tak już domyślała się, co jest grane. Po prostu chciała usłyszeć to ode mnie.
- Tak. – odparłam ściszonym głosem.
- O cholera, Leanne… - rzuciła nagle Rebecca i pokręciła głową. – Właśnie nakryłam cię na zdradzie?
                Moja kuzynka wydawała się być rozbawiona. Spodziewałam się, że będzie mnie oskarżać, oceniać… Ona jednak traktowała to jak gorącą plotkę i cieszyło ją, iż to ona jako pierwsza się dowiedziała.
                - Nie. To znaczy…
                - To nie jest pierwszy raz? – zapytała podekscytowana, a ja zaczęłam się rumienić ze wstydu. – Ktoś jeszcze o tym wie?
                - Amber wie, że się spotykamy, ale nic poza tym.
                Entuzjazm Rebeki trochę opadł. Wiedziałam, że nie podobało jej się, iż zaczęłam zwierzać się jej największej rywalce.
                - Amber? Od kiedy jesteście ze sobą tak blisko?
                - Ciebie nie było, a ja potrzebowałam kogoś, kto będzie mnie krył. – odparłam, a moja kuzynka nieco odetchnęła. – Skończmy ten temat, dobrze? I tak jest mi już głupio.
                Ruszyłam z kawami do salonu, a Rebecca popędziła za mną, stukając głośno swoimi obcasami.
                - Jared, chodź! I tak wiem, że tu jesteś! – krzyknęła Rebecca z szerokim uśmiechem, a ja głośno westchnęłam.
                Jared niepewnie zszedł na dół. Spojrzał z zażenowaniem na mojego gościa, a potem na mnie.
                - Cześć, Rebecca. Nie spodziewałem się, że przyjdziesz. – rzucił w jej kierunku.
                - O tobie mogłabym powiedzieć to samo. – stwierdziła wciąż rozbawiona, choć mi i Jaredowi nie było do śmiechu. – Chyba będziemy się znów częściej widywać. W dodatku przez ciebie tak szybko nie zostanę druhną.
                Jared parsknął, a ja miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Cała ta sytuacja była wystarczająco niezręczna, nie mówiąc już o zachowaniu Becky, która tylko pogarszała sprawę swoimi stwierdzeniami.
                - Nie sądzę. – odparł Jared smutno. – A o posadę druhny chyba nie musisz się martwić. Plany raczej się nie zmieniają.
                Rebecca spojrzała na mnie oczekując odpowiedzi, a ja ukryłam twarz w dłoniach. Usłyszałam, że Jared idzie do kuchni, po czym bez słowa wychodzi. Mimowolnie zaczęłam płakać, a mina brunetki zrzedła. Usiadłam na kanapie i całkowicie się załamałam, a Becky zajęła miejsce obok i mnie objęła. Wiedziałam, że szykuje się długa rozmowa, ale w głębi duszy potrzebowałam tego. Ulżyło mi, że w końcu mam z kim porozmawiać o tej sytuacji.
                Gdy zdążyłam się już uspokoić, zadzwonił mój telefon. Mama prosiła, bym ją w końcu odwiedziła, ponieważ od dnia zaręczyn tego nie zrobiłam. Rebecca stwierdziła, że i tak się zasiedziała, więc pojechałam prosto do wynajętego przez moich rodziców mieszkania.
                Drzwi otworzyła mi rozpromieniona matka. Zastanawiałam się, dlaczego jeszcze nie wyjechała. Oczywiście cieszyłam się, że mogłam z nią porozmawiać od czasu do czasu, ale akurat w obecnych okolicznościach nie miałam na to siły. Wiedziałam, że była niezwykle zadowolona z faktu, że nie byłam już z Jaredem, a co więcej – iż miałam zamiar wyjść za mąż za innego mężczyznę. Moja mama nie znała za dobrze Sebastiana i gdybym nigdy nie była z młodszym Leto, zapewne miałaby wątpliwości co do tak szybkich zaręczyn. Teraz jednak kibicowała naszemu związkowi i chciała jak najprędzej zobaczyć mnie na ślubnym kobiercu, bylebym na amen zamknęła moją przeszłość z Jaredem.
                - Opowiadaj, jak tam u ciebie. Jak czujesz się po zaręczynach? – moja mama uśmiechała się od ucha do ucha, widocznie zadowolona tym faktem. Postawiła na stole w kuchni herbatę i moje ulubione maślane ciastka, oczekując na moją opowieść o szczęśliwym życiu z Sebastianem.
                - Jest w porządku, mamo. – odparłam sztucznie się uśmiechając, a ona spojrzała na mnie spode łba. Ojciec miał zaraz wrócić ze sklepu, a ja tylko czekałam, aż przerwie ten krzyżowy ogień pytań. Cały czas zastanawiałam się, co powiem Jaredowi gdy go odwiedzę. Zamierzałam z nim porozmawiać jeszcze dzisiaj i przeprosić za moją kuzynkę.
                - Tylko tyle? Powiedz mi coś więcej.  
                - Wszystko jest po staremu, ale nie narzekam. Jared jest tylko trochę zapracowany, ale to wszystko przez jakiś ważny projekt.
                - Jared? – wydukała moja matka zaskoczona. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, jak nietrafnie się przejęzyczyłam.

Wiedziałam, że mama tak szybko nie odpuści i w życiu nie uwierzy, że to była zwykła pomyłka.

14 komentarzy:

  1. HAHAHAHAH końcówka piękna. Uważam że Lea powinna się rozstać z sebastianem, bo go krzywdzi, Jareda zresztą też. Mi by było ciężko żyć w świadomości że kiedy ktoś nie jest ze mną to jest z kimś innym a potem znowu ze mną i znowu z innym. Weny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha, swietna koncowka :D fantastyczny rozdzial, rozkrecasz sie :D i tez by mnie bolalo, takie cos, jak chce zrobic jared... (:
    Weny! (:

    OdpowiedzUsuń
  3. skąd Ty masz takie pomysły? ♥ nadal Cię uwielbiam :* czekam na następny :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przychodzą do mnie w roznych niespodziewanych okolicznościach :) miło mi!

      Usuń
  4. Hej!!!! Dzięki za nowy rozdział:) Ja protestuję! Lea i Jared zasługują na bycie razem. Taki układ jaki proponuje Jared jest słaby dla każdego.. Nie można oszukiwać i mimo iż nie lubie Sebastiana to to jest po prostu nie fair... Zresztą Leanne też pewnie niedługo by dopadły wyrzuty sumienia... Kurna, ale Lea ma matkę. Przecież, każdy rodzic chciałby żeby jego dziecko było szczęśliwe, a wiadomo że może być szczesliwe tylko z tym kogo kocha. Czasem trzeba odpuścić i spróbować wybaczyć...A tak będziemy mieć trójkę nieszczęśliwych osób - Sebastiana, Leanne i Jareda... No nic czekan na następne:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę bardzo c: rodzice bywają różni, ja akurat mam bardzo fajnych, ale nie wszyscy maja takie szczęście...
      Dziękuję za komentarz.

      Usuń
  5. nie kończ tego opowiadania! jest świetne , uwielbiam je :D nie pisałam wcześniej komentarzy bo nie miałam czasu :) czekam na nowy :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Super piszesz. Moj kazdy komentarz wyglada tak samo hahaha. Uwielbial to opowoadanie (oczywiscie Twoje drugie tez) I tak bardzo bym nie chciala zebys przestawala kiedykolwiek pisac ;( czytam kazdy rozdzial z takimi samymi emocjami a oczy przeskakuja kilka linijek do przodu bo tal bardzo chce wiedziec co sie stanie.

    Super super super. Mam nadzieje ze w koncu sie jej ulozy z Jaredem bo mi serce sciska jak sobie wyobrazam go takiego smutnego... :(

    /S.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma sprawy, może byc cały czas ten sam, wazne że nie zmieniasz zdania i nadal Ci się podoba moje opowiadanie :)
      Dziękuję, wszystko się wyjaśni niebawem.

      Usuń
  7. Twoje ff jest zdecydowanie moim ulubionym!! Proszę cię nie przestawaj pisać bo się załamię i będziesz miała mnie na sumieniu (♥)
    Co do rozdziału.. cóż mogę powiedzieć.. powinnaś pisać lektury do szkoły bo wtedy każdy z przyjemnością by je czytał!! Chciałabym tak pięknie pisać jak ty :3 Mam nadzieję że Lea jakoś sobie uświadomi że Jared jest jej jedynym. Czekam ze zniecierpliwieniem na nowe rozdziały i życzę ci mnóstwa weny ♥ /LamaCorn

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi, dziękuję :)
      No niestety lektury to raczej inna tematyka...

      Usuń

Jeśli przeczytałeś/aś, to proszę zostaw opinię. Każdy komentarz jest dla mnie cenny i motywujący :)