26.07.2014

Rozdział 35 – One Day Maybe We’ll Meet Again



Jared i Sebastian przedstawili się sobie, ale było to najchłodniejsze i najbardziej wymuszone przywitanie jakie w życiu widziałam. Przez cały czas kręcenia reklamy czułam się strasznie niezręcznie, musiałam patrzeć w stronę Jay'a, przyglądać mu się, mówić jak ma iść, jak wyglądać.
                - Co o tym sądzisz? – zapytał mnie reżyser, kiedy po raz kolejny kręciliśmy to samo ujęcie.
                - Powinieneś wyglądać na bardziej pewnego siebie. – powiedziałam chcąc zachować profesjonalizm, ale nie mogłam znieść tego spojrzenia Jareda. Miałam ochotę stąd uciec i zapaść się pod ziemię.
                Jedynym zadaniem Jareda było przejść się wzdłuż prowizorycznego asfaltu i stanąć na wprost ściany z czerwonymi światłami. Później musiał wyglądać tak, jakby samym spojrzeniem potrafił sprawić, że lampy pękają na tysiące kawałeczków.
                Kiedy wreszcie skończyliśmy z ujęciem gdzie miał iść pewnym krokiem do świateł, przyszedł czas na jego skupione, ale wciąż niewymuszone spojrzenie kruszące lampy. Reżyser cały czas kręcił nosem i kazał powtarzać to samo, aż chyba sam Jared zaczynał tracić cierpliwość.
- Masz wyglądać jakbyś chciał kogoś zabić i wystarczyłoby do tego same spojrzenie. – rzucił mu żartobliwie reżyser, a Jared uśmiechnął się zjadliwie do Sebastiana. Zapewne gdyby mógł, to chętnie zamieniłby go w kamień swoim wzrokiem.
Po tym stwierdzeniu reżysera nagle Jaredowi wyszło idealnie. Nie musieliśmy już nic powtarzać, ale przyszedł czas na plakat, który był moim zadaniem. Stanął na tle lamp, które później miały zostać pokruszone i dodane komputerowo do reklamy. W ręce trzymał czerwoną plastikową fiolkę Hugo Bossa. Dziwnie wydawało mi się mu polecenia, ale na szczęście nie starał się utrudnić mi zadania. Kazałam mu wyciągnąć rękę z perfumem.
- Trzymasz go trochę za wysoko, to nie będzie dobrze wyglądać. – powiedział przyjaźnie Sebastian do Jareda, a ten zmierzył go wzrokiem. Wiedziałam, że nie powiedział tego złośliwie – miał rację, sama też to zauważyłam, a on jako grafik też miał coś do powiedzenia. Jared stanął trochę inaczej i obniżył rękę, ale teraz było cos nie tak z jego marynarką.
Wiedziałam, że muszę odstawić nasze sprawy prywatne na drugi plan.
- Coś mi tu nie pasuje. – powiedziałam i podeszłam do niego. Czułam na sobie wzrok Sebastiana, ale musiałam go zignorować.
Chwyciłam Jareda za nadgarstek i ustawiłam rękę pod odpowiednim kątem. Popełniłam przy tym podstawowy błąd – spojrzałam mu w oczy. Na chwilę straciłam rezon i wpatrywałam się w te piękne, błękitne oczy, które jednak potrafiły kłamać. On też patrzył się na mnie, ale tym razem nie było to puste i bezuczuciowe spojrzenie. Patrzył na mnie tak samo jak wtedy, gdy się poznaliśmy, czy kiedy byliśmy razem. Wpatrywał się we mnie z widoczną w oczach miłością i mogłabym przysiąc, że przez chwilę tonęłam w tym spojrzeniu. Byłam pewna, że właśnie dałam się przyłapać na takim samym spojrzeniu w jego kierunku. Prawda była taka, iż nie było tak łatwo się w nim odkochać, pomimo tego, że spotykałam się teraz z Sebastianem. Dopiero teraz zrozumiałam, że to tylko zauroczenie, choć próbowałam wmówić sobie coś innego.
Zmusiłam się do oderwania od niego wzroku i wygładziłam mu marynarkę, przez co znów musiałam go dotknąć, tym razem wzdłuż klatki piersiowej, co było jeszcze gorsze. Wiedziałam jednak, że jeśli chcę zrobić to porządnie, to muszę wziąć sprawy w swoje ręce. Wróciłam za obiektyw aparatu i spojrzałam ukradkiem na Sebastiana – nie był zadowolony, ale nic nie mówił. Patrzył tylko w stronę Jareda i szeptał coś do gościa od oświetlenia.
Kiedy wreszcie uznałam, że zrobiłam wystarczającą ilość zdjęć, odetchnęłam z ulgą. Podeszłam na chwilę do laptopa i zaczęłam oglądać fotografie, chcąc upewnić się, że mam wszystko co potrzeba. Sebastian stanął po mojej prawej stronie, a Jared po lewej i oglądali je ze mną. Czułam ich oddechy na szyi i aż przeszły mnie ciarki. To wszystko było tak skomplikowane i niezręczne.
Musiałam dać znać ekipie, że skończyliśmy ze zdjęciami, by mogli zniszczyć lampy i to nakręcić. Obawiałam się zostawić Sebastiana i Jareda sam na sam, ale nie miałam wyjścia. Nie chciałam się wysłużyć Bastianem, bo wtedy ja zostałabym sama z Jaredem, co też nie było najlepszym pomysłem.
Kiedy wracałam, zauważyłam, że rozmawiają. Gdy mnie zobaczyli, nagle ucichli. Byłam strasznie ciekawa czego dotyczyła ich dyskusja. Chciałam ich o to zapytać, ale w tym samym momencie podszedł do nas reżyser.
- Okej, mamy już wszystko. Wy dwoje możecie już iść, a ciebie Jared będę jeszcze potrzebował na chwilkę do nakręcenia krótkiego komentarza.
Jared przytaknął, a gdy reżyser zniknął, zwrócił się do nas.
- Miło było cię znów zobaczyć. – powiedział do mnie z widoczną tęsknotą w oczach, a mi niemalże pękało serce. Miałam ochotę coś zrobić, powiedzieć. Ale wiedziałam, że to byłoby z mojej strony nierozsądne. – A ciebie poznać. – zwrócił się do Sebastiana, ale już nie był tak oschły. Raczej uprzejmy, trochę oficjalnie, ale nie było w tym ukrytej zgryźliwości.
- Ciebie też. – powiedziałam równo z Sebastianem i odruchowo na niego spojrzałam. Widziałam, że się uśmiechnął i zrobiłam to samo. Kiedy wróciłam spojrzeniem do Jareda zauważyłam, że jego oczy posmutniały, ale gdybym go nie znała tak jak Sebastian, pewnie nic bym nie zauważyła.
- Do zobaczenia… kiedyś tam. – skinął głową i ruszył tam, gdzie wcześniej reżyser.
Kiedy byłam już przy wyjściu, podbiegł do mnie jakiś facet i oznajmił, że John prosił mnie jeszcze na moment do pomocy. Sebastian zadeklarował się, że zaczeka na mnie, więc zostawiłam go i wróciłam do studia.
Okazało się, że potrzebowali ode mnie jeszcze kilku zdjęć Jareda opierającego się o ścianę w korytarzu. Uznali, że przyda się i takie, więc nie miałam nic do gadania. Zdziwiłam się, że poprosili tylko mnie, a nie Sebastiana, ale te zdjęcia miały bardziej charakter typowo studyjny, więc jego pomoc nie była konieczna. Znów musiałam mówić Jaredowi jak ma stanąć, ale w większości przypadków sam miał już na to pomysły, a ja tylko dopilnowywałam drobnych szczegółów.
Kiedy skończyliśmy, miałam już iść do wyjścia, by Sebastian nie musiał na mnie czekać ani chwili dłużej. Zatrzymał mnie jednak Jared, chcąc porozmawiać.
- Słuchaj, Leanne… - zaczął nieśmiało, znów patrząc na mnie tym rozczulającym spojrzeniem. – Gdybyś kiedyś była w Stanach, albo gdybym ja był w Londynie, może spotkalibyśmy się żeby pogadać? No wiesz, jak przyjaciele…
 Wiedziałam, że przyjaźń między nami nie będzie możliwa, bo ja mu nie zaufam, a on nie przestanie na mnie patrzeć jako coś więcej niż przyjaciółka.
- Okej, czemu nie. – zgodziłam się, ponieważ wolałam niezobowiązujące spotkanie w możliwie dalekiej przyszłości, niż obrażanie się na siebie i udawanie, że nie istnieje. Jared uśmiechnął się delikatnie.
- Dziękuję. – powiedział z wdzięcznością. – Sebastian wydaje się być w porządku. – zmienił nagle temat.
- Tak, jest w porządku.
- Wybacz, że pytam, ale… zamierzasz się tu przeprowadzić dla niego? – coś kryło się w tonie jego głosu, w jego twarzy czy spojrzeniu.
- Nie, to on przeprowadza się do Londynu. – odparłam szczerze, bo nie było sensu tego ukrywać. Widziałam, że jego uśmiech zniknął, ale nie chciałam tego zatajać, bo jeśli miałby kiedykolwiek odwiedzić mnie w Londynie, to i tak by się dowiedział.
- Aha, rozumiem. W takim bądź razie życzę wam szczęścia. – wydawało mi się, że mówi to, co myśli, ale nie byłam pewna. Kryło się w tym jednak ukłucie zazdrości, ale wcale mu się nie dziwiłam. Wiedziałam, że jeśli on teraz by kogoś znalazł, mimo wszystko zareagowałabym tak samo.
- Dzięki. Mam nadzieję, że tobie też się wszystko ułoży.
Uścisnął mnie na pożegnanie. Ten krótki, przyjacielski uścisk zamienił się w zupełnie coś innego. Trwał o wiele za długo by być niewinnym przytuleniem, a gdy moja głowa spoczęła na jego ramieniu poczułam nagłą tęsknotę za tym uczuciem, a także ten prąd między nami, który czułam od naszego pierwszego spotkania. Wiedziałam, że on także to poczuł. Odsunęłam się jednak od niego niechętnie i poklepałam po ramieniu jak przystało na „przyjaciółkę”, co musiało wyglądać strasznie głupio i sztucznie. W jego oczach widziałam, że nie chciał mnie stracić z oczu. Czułam się jakbym mogła czytać mu w myślach i mógł mi spojrzeniem powiedzieć, że będzie za mną tęsknić. Ja też będę tęsknić.
Przez całą drogę do domu Sebastiana nie odzywaliśmy się do siebie. Nie chciałam zaczynać tematu Jareda, a on także go nie podjął, ani żadnego innego. Był to mój ostatni dzień w Nowym Jorku, więc mogłam zostać u niego w mieszkaniu tylko na godzinę, ponieważ musiałam się jeszcze spakować. Usiadłam po turecku na kanapie w salonie i spojrzałam w kierunku Sebastiana.
- Zamówię coś do jedzenia. Masz ochotę na sushi? – zapytał. Wiedziałam, że stara się poniekąd ominąć temat tabu. Przytaknęłam, a gdy zamówił jedzenie wciąż próbował znaleźć inne zajęcia, byle nie usiąść obok mnie.
- Sebastian, możesz w końcu usiąść? – rzuciłam w końcu, bo miałam tego dość. Spojrzał na mnie jakby chciał sprawdzić, czy ma jeszcze szanse na polemizowanie. W końcu jednak poddał się i usiadł obok mnie, zarzucając rękę na oparcie.
- Leanne… - zaczął takim tonem, że zaczynałam się bać co chce mi powiedzieć. Spojrzałam na niego zaniepokojona, a on patrzył gdzieś w przestrzeń. – Ja… nie wiem czy to dobry pomysł… - plątał się, a ja nie rozumiałam o czym mówi.
- Z czym?
Wciąż unikał mojego wzroku.
- Z tym żebym pojechał z tobą do Londynu. Nie wiem czy to ma sens.
Zatkało mnie. Jeśli Jared coś mu nagadał, to obiecałam sobie w duchu, że zabiję go gołymi rękoma.
- To przez Jareda, tak? Co on ci powiedział?
Sebastian spojrzał na mnie pochmurnie.
- Nie o to chodzi… Po prostu, ja… ja widziałem, jak na niego patrzyłaś, a on na ciebie. Wątpię żebyś kiedykolwiek spojrzała tak na mnie, Leanne. Ty go nadal kochasz, a ja nie zniosę bycia facetem na pocieszenie. Jeśli mam zmienić dla ciebie całe swoje życie to muszę wiedzieć, że mam ku temu powód. Powiedz mi szczerze, wolałabyś być ze mną czy z nim?
Mogłam się domyślić, że zauważył nasze porozumiewawcze spojrzenia. Pomimo, że na zewnątrz pokazywałam, iż Jared mnie już nie obchodzi, to w głębi wszystko pchało mnie ku niemu. Sebastian miał rację – wciąż kochałam Jareda, a on był facetem na pocieszenie. Facetem, który pozwolił mi na chwilę o nim nie myśleć, ale wszystko tak czy inaczej wracało jak bumerang. Wiedziałam jednak, że nie będę w stanie wybaczyć Jaredowi, cokolwiek by się nie stało już nigdy z nim nie będę. Prędzej czy później znalazłabym sobie kogoś innego, do którego możliwe że poczułabym to samo, co do Jareda. Dlaczego więc Sebastian nie mógłby być tym kimś?
- Nigdy już z nim nie będę, nie ma mowy bym mu wybaczyła i zapomniała co mi zrobił. Dlatego jeśli teraz dałbyś mi taki wybór i on by tu teraz stał czekając na werdykt, wybrałabym ciebie.
Widziałam jak Sebastianowi kamień spadł z serca. Natychmiast przysunął mnie do siebie i pocałował z nieukrywaną radością.
- Co Jared powiedział ci w studio gdy wyszłam? – zapytałam przerywając nasze namiętności.
Sebastian chciał uniknąć odpowiedzi, ale wiedział, że nie odpuszczę.
- Powiedział, że kiedyś złożył komuś obietnicę, że nie da cię nikomu skrzywdzić. Prosił mnie, bym się tobą dobrze zajął i zagroził, że jeśli cię zranię to osobiście mu za to zapłacę. – zaśmiał się, ale ja byłam trochę wkurzona.
- Och, ciekawe komu ją złożył. – powiedziałam z przekąsem. – Trochę ironiczne, bo sam to zrobił, więc to chyba on tobie powinien zapłacić.
- No już dobrze, nie chciałem ci mówić żebyś się nie denerwowała. Zapomnijmy o tym.
Cieszyłam się, że on nie zapytał mnie o moją rozmowę sam na sam z Jaredem. Musiałam zapomnieć nie tylko o tym, ale także o samym Jaredzie. Musiałam zacząć od nowa.
Do Londynu wracałam jednakże sama. Sebastian musiał pozamykać parę spraw w Nowym Jorku, sprzedać lub wynająć mieszkanie, dokończyć pojedyncze projekty, spakować się. Rozglądał się już za nowym mieszkaniem w Londynie i ciągle wysyłał mi oferty na maila. Zależało mu na mojej opinii i na tym, by podobał mi się jego apartament.
- Znalazłem świetne mieszkanie w dobrej okolicy, ale jest tylko do wynajęcia i nie wiem czy się zdecydować. Wolałbym mieć coś na własność. – powiedział mi przez telefon, gdy oglądałam z Rebeką jakiś film w telewizji. U nas było sporo po dwudziestej, a u niego było dopiero południe.
- Na początek możesz mieć przecież coś wynajętego. – odparłam w połowie koncentrując się na filmie, a w połowie na rozmowie. Rebecca mnie uciszała, chcąc słyszeć dialogi na ekranie.
- A co, uważasz że będę chciał szybko wrócić z powrotem do Nowego Jorku? – zapytał żartobliwie i w głowie już widziałam jego uśmiechniętą twarz.
- Dobra, wyślij mi zdjęcia tego mieszkania.
Sięgnęłam po laptopa Rebeki, bo akurat leżał na stoliku obok kanapy. Po chwili otrzymałam na maila link do oferty z mieszkaniem. Gdy zobaczyłam pierwsze zdjęcie już wiedziałam, że to nie mieszkanie dla niego. Natychmiast do niego oddzwoniłam.
- Nie podoba mi się. I może masz rację, chyba lepiej będzie wziąć coś na własność.
Tak naprawdę mieszkanie było piękne. Wiedziałam to, ponieważ jeszcze nie tak dawno temu był to dom Jareda. Nie chciałam tam wracać i czułabym się dziwnie gdybym odwiedzała tam Sebastiana, a w głowie miała chwile jakie spędziłam tam z Jaredem.
Rebecca gdy dowiedziała się, że poznałam kogoś w Nowym Jorku wydawała się udawać radość. Kiedy zapytałam ją, dlaczego się nie cieszy, unikała odpowiedzi. W końcu jednak wydusiła z siebie, że miała nadzieję, iż będę z Benem. Znała Faye z firmy, pracowały razem u ojca Bena. Nie przepadała za nią, ponieważ zawsze uważała, że znajduje sobie bogatych facetów, szukając po prostu sponsora na jej drogie zachcianki. Pomyślała, że Ben prędzej czy później przejrzy na oczy i zobaczy, że ta go oszukuje, a wtedy będzie mógł być ze mną.
- Między mną i Benem jest już teraz sama przyjaźń, szkoda byłoby to niszczyć. – wytłumaczyłam jej. – Raz już się nie udało, nie ma sensu znów próbować. Wolę wystartować od zera, z Sebastianem.
Wiedziałam, że kiedy go pozna to polubi go tak bardzo jak ja. Był takim typem człowieka, którego nie dało się nienawidzić. Kiedy zapytałam Rebekę o nią i o Jacka odpowiedziała, że nie widziała się z nim ani nie rozmawiali. Nie wiedziałam jednak czy jej wierzyć, po tym jak zataiła przede mną ich pocałunek. Równie dobrze znów mogli ukrywać swój związek. Było mi tylko żal Amber, bo pomimo, że nie znałam jej dobrze i nie byłyśmy wielkimi przyjaciółkami, to nikt nie zasłużył na bycie zdradzonym, a tym bardziej ona – rozwódka. Nie zamierzałam się jednak wtrącać w ich sprawy.
Po trzech tygodniach Sebastian w końcu znalazł mieszkanie idealne dla siebie, niedaleko Notting Hill, ale też nie aż tak blisko. Kupił je puste, ale wynajął już projektantów, którzy umeblowali je tak, by od razu mógł się wprowadzić. Było przestronne i metrażem podobne do tego, które miał w Nowym Jorku, chociaż nie był to apartament na Piątej Alei. Postanowiłam pojechać po niego na lotnisko, ale wyjechałam wcześniej, by zrobić jeszcze szybkie zakupy na kolację, którą mieliśmy razem przyrządzić w jego nowym mieszkaniu.
Kiedy byłam już w markecie i szukałam makaronu, zauważyłam przy sąsiednim regale Collina, ojca Bena i Jacka. Rozmawiał akurat przez telefon, co mnie ucieszyło, bo gdyby mnie zauważył, nie musiałabym z nim rozmawiać. Kontynuowałam szukanie potrzebnych składników, ale on stał teraz zaraz za moimi plecami, głośno gadając, bo w sklepie był słaby zasięg.
- Dobrze kotku, poszukam, czekaj w aucie. Chyba mam już wszystko, zaraz będę.
Pomyślałam o Jessice i włosy na karku mi się zjeżyły. Jak taką podłą kobietę można było tak niewinnie i słodko nazywać „kotkiem”?
Kiedy stałam już przy kasie, on płacił za zakupy przy sąsiedniej. Nie rozmawiał już przez komórkę, ale na szczęście mnie nie zauważył. Kiedy wyszłam z marketu i wkładałam zakupy do bagażnika, zauważyłam jak Collin wsiada do auta od strony kierowcy. Z ciekawości spojrzałam w tamtym kierunku, bo chciałam zobaczyć, czy Jessica w jego towarzystwie też wygląda tak zarozumiale i surowo.

Stanęłam jak wryta, gdy zamiast Jessiki na miejscu pasażera zobaczyłam Faye. Wszystko dałoby się wyjaśnić, gdyby nie ta rozmowa telefoniczna i fakt, że uśmiechali się teraz do siebie, po czym zaczęli się namiętnie całować. Postanowiłam jak najszybciej wsiąść do auta i odjechać, byle mnie tylko nie zauważyli.  

14 komentarzy:

  1. Wow... rozdzial super :) Hmm, dalej mam nadzieje ze zejda sie z Jaredem

    OdpowiedzUsuń
  2. SUPER SUPER SUPER. Mega podoba mi sie w Twoim opowiadaniu ze nie jest tylko i wylacznie o Jaredzie i Shannie tylko jest tez duzo innych watkow :) nie przestawaj pisac, oba opowiadania sa boskie. /S.

    OdpowiedzUsuń
  3. Loooooool co to za dziwna końcówka? Hahah. Gdyby Lea wiedziała komu Jay składał tę obietnicę.. ;( weny

    OdpowiedzUsuń
  4. Lea jest nieugięta i widzę, że nie tak prędko zmieni swoje nastawienie do Jareda. Niestety człowiek zawsze popełniał, popełnia i będzie popełniał błędy. Mam nadzieję, że Lea to zrozumie i wybaczy Jaredowi.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy pojawi się kolejny rozdział? (:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej niebawem, nie jestem w stanie dokładnie określić. ;)

      Usuń
  6. będzie dzisiaj nowy ? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzisiaj już niestety nie dam rady, bo dodałam nowy na Erase This Face, ale postaram się na jutro :)

      Usuń
  7. Zagęszcza się :) Super :) Czekam na kolejne :)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli przeczytałeś/aś, to proszę zostaw opinię. Każdy komentarz jest dla mnie cenny i motywujący :)