Jared i
Sebastian przedstawili się sobie, ale było to najchłodniejsze i najbardziej
wymuszone przywitanie jakie w życiu widziałam. Przez cały czas kręcenia reklamy
czułam się strasznie niezręcznie, musiałam patrzeć w stronę Jay'a, przyglądać
mu się, mówić jak ma iść, jak wyglądać.
-
Co o tym sądzisz? – zapytał mnie reżyser, kiedy po raz kolejny kręciliśmy to
samo ujęcie.
-
Powinieneś wyglądać na bardziej pewnego siebie. – powiedziałam chcąc zachować
profesjonalizm, ale nie mogłam znieść tego spojrzenia Jareda. Miałam ochotę
stąd uciec i zapaść się pod ziemię.
Jedynym
zadaniem Jareda było przejść się wzdłuż prowizorycznego asfaltu i stanąć na
wprost ściany z czerwonymi światłami. Później musiał wyglądać tak, jakby samym
spojrzeniem potrafił sprawić, że lampy pękają na tysiące kawałeczków.
Kiedy
wreszcie skończyliśmy z ujęciem gdzie miał iść pewnym krokiem do świateł,
przyszedł czas na jego skupione, ale wciąż niewymuszone spojrzenie kruszące
lampy. Reżyser cały czas kręcił nosem i kazał powtarzać to samo, aż chyba sam
Jared zaczynał tracić cierpliwość.
- Masz wyglądać
jakbyś chciał kogoś zabić i wystarczyłoby do tego same spojrzenie. – rzucił mu
żartobliwie reżyser, a Jared uśmiechnął się zjadliwie do Sebastiana. Zapewne
gdyby mógł, to chętnie zamieniłby go w kamień swoim wzrokiem.
Po tym
stwierdzeniu reżysera nagle Jaredowi wyszło idealnie. Nie musieliśmy już nic
powtarzać, ale przyszedł czas na plakat, który był moim zadaniem. Stanął na tle
lamp, które później miały zostać pokruszone i dodane komputerowo do reklamy. W
ręce trzymał czerwoną plastikową fiolkę Hugo Bossa. Dziwnie wydawało mi się mu
polecenia, ale na szczęście nie starał się utrudnić mi zadania. Kazałam mu
wyciągnąć rękę z perfumem.
- Trzymasz go
trochę za wysoko, to nie będzie dobrze wyglądać. – powiedział przyjaźnie
Sebastian do Jareda, a ten zmierzył go wzrokiem. Wiedziałam, że nie powiedział
tego złośliwie – miał rację, sama też to zauważyłam, a on jako grafik też miał
coś do powiedzenia. Jared stanął trochę inaczej i obniżył rękę, ale teraz było
cos nie tak z jego marynarką.
Wiedziałam, że
muszę odstawić nasze sprawy prywatne na drugi plan.
- Coś mi tu
nie pasuje. – powiedziałam i podeszłam do niego. Czułam na sobie wzrok
Sebastiana, ale musiałam go zignorować.
Chwyciłam
Jareda za nadgarstek i ustawiłam rękę pod odpowiednim kątem. Popełniłam przy
tym podstawowy błąd – spojrzałam mu w oczy. Na chwilę straciłam rezon i
wpatrywałam się w te piękne, błękitne oczy, które jednak potrafiły kłamać. On
też patrzył się na mnie, ale tym razem nie było to puste i bezuczuciowe
spojrzenie. Patrzył na mnie tak samo jak wtedy, gdy się poznaliśmy, czy kiedy
byliśmy razem. Wpatrywał się we mnie z widoczną w oczach miłością i mogłabym
przysiąc, że przez chwilę tonęłam w tym spojrzeniu. Byłam pewna, że właśnie
dałam się przyłapać na takim samym spojrzeniu w jego kierunku. Prawda była
taka, iż nie było tak łatwo się w nim odkochać, pomimo tego, że spotykałam się
teraz z Sebastianem. Dopiero teraz zrozumiałam, że to tylko zauroczenie, choć
próbowałam wmówić sobie coś innego.
Zmusiłam się
do oderwania od niego wzroku i wygładziłam mu marynarkę, przez co znów musiałam
go dotknąć, tym razem wzdłuż klatki piersiowej, co było jeszcze gorsze.
Wiedziałam jednak, że jeśli chcę zrobić to porządnie, to muszę wziąć sprawy w
swoje ręce. Wróciłam za obiektyw aparatu i spojrzałam ukradkiem na Sebastiana –
nie był zadowolony, ale nic nie mówił. Patrzył tylko w stronę Jareda i szeptał
coś do gościa od oświetlenia.
Kiedy
wreszcie uznałam, że zrobiłam wystarczającą ilość zdjęć, odetchnęłam z ulgą.
Podeszłam na chwilę do laptopa i zaczęłam oglądać fotografie, chcąc upewnić
się, że mam wszystko co potrzeba. Sebastian stanął po mojej prawej stronie, a
Jared po lewej i oglądali je ze mną. Czułam ich oddechy na szyi i aż przeszły
mnie ciarki. To wszystko było tak skomplikowane i niezręczne.
Musiałam dać
znać ekipie, że skończyliśmy ze zdjęciami, by mogli zniszczyć lampy i to
nakręcić. Obawiałam się zostawić Sebastiana i Jareda sam na sam, ale nie miałam
wyjścia. Nie chciałam się wysłużyć Bastianem, bo wtedy ja zostałabym sama z
Jaredem, co też nie było najlepszym pomysłem.
Kiedy
wracałam, zauważyłam, że rozmawiają. Gdy mnie zobaczyli, nagle ucichli. Byłam
strasznie ciekawa czego dotyczyła ich dyskusja. Chciałam ich o to zapytać, ale
w tym samym momencie podszedł do nas reżyser.
- Okej, mamy
już wszystko. Wy dwoje możecie już iść, a ciebie Jared będę jeszcze potrzebował
na chwilkę do nakręcenia krótkiego komentarza.
Jared
przytaknął, a gdy reżyser zniknął, zwrócił się do nas.
- Miło było
cię znów zobaczyć. – powiedział do mnie z widoczną tęsknotą w oczach, a mi
niemalże pękało serce. Miałam ochotę coś zrobić, powiedzieć. Ale wiedziałam, że
to byłoby z mojej strony nierozsądne. – A ciebie poznać. – zwrócił się do
Sebastiana, ale już nie był tak oschły. Raczej uprzejmy, trochę oficjalnie, ale
nie było w tym ukrytej zgryźliwości.
- Ciebie
też. – powiedziałam równo z Sebastianem i odruchowo na niego spojrzałam.
Widziałam, że się uśmiechnął i zrobiłam to samo. Kiedy wróciłam spojrzeniem do
Jareda zauważyłam, że jego oczy posmutniały, ale gdybym go nie znała tak jak
Sebastian, pewnie nic bym nie zauważyła.
- Do
zobaczenia… kiedyś tam. – skinął głową i ruszył tam, gdzie wcześniej reżyser.
Kiedy byłam
już przy wyjściu, podbiegł do mnie jakiś facet i oznajmił, że John prosił mnie
jeszcze na moment do pomocy. Sebastian zadeklarował się, że zaczeka na mnie,
więc zostawiłam go i wróciłam do studia.
Okazało się,
że potrzebowali ode mnie jeszcze kilku zdjęć Jareda opierającego się o ścianę w
korytarzu. Uznali, że przyda się i takie, więc nie miałam nic do gadania.
Zdziwiłam się, że poprosili tylko mnie, a nie Sebastiana, ale te zdjęcia miały
bardziej charakter typowo studyjny, więc jego pomoc nie była konieczna. Znów
musiałam mówić Jaredowi jak ma stanąć, ale w większości przypadków sam miał już
na to pomysły, a ja tylko dopilnowywałam drobnych szczegółów.
Kiedy
skończyliśmy, miałam już iść do wyjścia, by Sebastian nie musiał na mnie czekać
ani chwili dłużej. Zatrzymał mnie jednak Jared, chcąc porozmawiać.
- Słuchaj,
Leanne… - zaczął nieśmiało, znów patrząc na mnie tym rozczulającym spojrzeniem.
– Gdybyś kiedyś była w Stanach, albo gdybym ja był w Londynie, może
spotkalibyśmy się żeby pogadać? No wiesz, jak przyjaciele…
Wiedziałam, że przyjaźń między nami nie będzie
możliwa, bo ja mu nie zaufam, a on nie przestanie na mnie patrzeć jako coś
więcej niż przyjaciółka.
- Okej,
czemu nie. – zgodziłam się, ponieważ wolałam niezobowiązujące spotkanie w
możliwie dalekiej przyszłości, niż obrażanie się na siebie i udawanie, że nie
istnieje. Jared uśmiechnął się delikatnie.
- Dziękuję. –
powiedział z wdzięcznością. – Sebastian wydaje się być w porządku. – zmienił nagle
temat.
- Tak, jest
w porządku.
- Wybacz, że
pytam, ale… zamierzasz się tu przeprowadzić dla niego? – coś kryło się w tonie
jego głosu, w jego twarzy czy spojrzeniu.
- Nie, to on
przeprowadza się do Londynu. – odparłam szczerze, bo nie było sensu tego
ukrywać. Widziałam, że jego uśmiech zniknął, ale nie chciałam tego zatajać, bo
jeśli miałby kiedykolwiek odwiedzić mnie w Londynie, to i tak by się
dowiedział.
- Aha,
rozumiem. W takim bądź razie życzę wam szczęścia. – wydawało mi się, że mówi
to, co myśli, ale nie byłam pewna. Kryło się w tym jednak ukłucie zazdrości,
ale wcale mu się nie dziwiłam. Wiedziałam, że jeśli on teraz by kogoś znalazł,
mimo wszystko zareagowałabym tak samo.
- Dzięki.
Mam nadzieję, że tobie też się wszystko ułoży.
Uścisnął
mnie na pożegnanie. Ten krótki, przyjacielski uścisk zamienił się w zupełnie
coś innego. Trwał o wiele za długo by być niewinnym przytuleniem, a gdy moja
głowa spoczęła na jego ramieniu poczułam nagłą tęsknotę za tym uczuciem, a
także ten prąd między nami, który czułam od naszego pierwszego spotkania.
Wiedziałam, że on także to poczuł. Odsunęłam się jednak od niego niechętnie i
poklepałam po ramieniu jak przystało na „przyjaciółkę”, co musiało wyglądać
strasznie głupio i sztucznie. W jego oczach widziałam, że nie chciał mnie
stracić z oczu. Czułam się jakbym mogła czytać mu w myślach i mógł mi
spojrzeniem powiedzieć, że będzie za mną tęsknić. Ja też będę tęsknić.
Przez całą
drogę do domu Sebastiana nie odzywaliśmy się do siebie. Nie chciałam zaczynać
tematu Jareda, a on także go nie podjął, ani żadnego innego. Był to mój ostatni
dzień w Nowym Jorku, więc mogłam zostać u niego w mieszkaniu tylko na godzinę,
ponieważ musiałam się jeszcze spakować. Usiadłam po turecku na kanapie w
salonie i spojrzałam w kierunku Sebastiana.
- Zamówię
coś do jedzenia. Masz ochotę na sushi? – zapytał. Wiedziałam, że stara się
poniekąd ominąć temat tabu. Przytaknęłam, a gdy zamówił jedzenie wciąż próbował
znaleźć inne zajęcia, byle nie usiąść obok mnie.
- Sebastian,
możesz w końcu usiąść? – rzuciłam w końcu, bo miałam tego dość. Spojrzał na
mnie jakby chciał sprawdzić, czy ma jeszcze szanse na polemizowanie. W końcu
jednak poddał się i usiadł obok mnie, zarzucając rękę na oparcie.
- Leanne… -
zaczął takim tonem, że zaczynałam się bać co chce mi powiedzieć. Spojrzałam na niego
zaniepokojona, a on patrzył gdzieś w przestrzeń. – Ja… nie wiem czy to dobry
pomysł… - plątał się, a ja nie rozumiałam o czym mówi.
- Z czym?
Wciąż unikał
mojego wzroku.
- Z tym
żebym pojechał z tobą do Londynu. Nie wiem czy to ma sens.
Zatkało
mnie. Jeśli Jared coś mu nagadał, to obiecałam sobie w duchu, że zabiję go
gołymi rękoma.
- To przez
Jareda, tak? Co on ci powiedział?
Sebastian
spojrzał na mnie pochmurnie.
- Nie o to
chodzi… Po prostu, ja… ja widziałem, jak na niego patrzyłaś, a on na ciebie.
Wątpię żebyś kiedykolwiek spojrzała tak na mnie, Leanne. Ty go nadal kochasz, a
ja nie zniosę bycia facetem na pocieszenie. Jeśli mam zmienić dla ciebie całe
swoje życie to muszę wiedzieć, że mam ku temu powód. Powiedz mi szczerze, wolałabyś
być ze mną czy z nim?
Mogłam się
domyślić, że zauważył nasze porozumiewawcze spojrzenia. Pomimo, że na zewnątrz
pokazywałam, iż Jared mnie już nie obchodzi, to w głębi wszystko pchało mnie ku
niemu. Sebastian miał rację – wciąż kochałam Jareda, a on był facetem na
pocieszenie. Facetem, który pozwolił mi na chwilę o nim nie myśleć, ale
wszystko tak czy inaczej wracało jak bumerang. Wiedziałam jednak, że nie będę w
stanie wybaczyć Jaredowi, cokolwiek by się nie stało już nigdy z nim nie będę.
Prędzej czy później znalazłabym sobie kogoś innego, do którego możliwe że
poczułabym to samo, co do Jareda. Dlaczego więc Sebastian nie mógłby być tym
kimś?
- Nigdy już
z nim nie będę, nie ma mowy bym mu wybaczyła i zapomniała co mi zrobił. Dlatego
jeśli teraz dałbyś mi taki wybór i on by tu teraz stał czekając na werdykt,
wybrałabym ciebie.
Widziałam
jak Sebastianowi kamień spadł z serca. Natychmiast przysunął mnie do siebie i
pocałował z nieukrywaną radością.
- Co Jared
powiedział ci w studio gdy wyszłam? – zapytałam przerywając nasze namiętności.
Sebastian
chciał uniknąć odpowiedzi, ale wiedział, że nie odpuszczę.
-
Powiedział, że kiedyś złożył komuś obietnicę, że nie da cię nikomu skrzywdzić.
Prosił mnie, bym się tobą dobrze zajął i zagroził, że jeśli cię zranię to
osobiście mu za to zapłacę. – zaśmiał się, ale ja byłam trochę wkurzona.
- Och,
ciekawe komu ją złożył. – powiedziałam z przekąsem. – Trochę ironiczne, bo sam
to zrobił, więc to chyba on tobie powinien zapłacić.
- No już
dobrze, nie chciałem ci mówić żebyś się nie denerwowała. Zapomnijmy o tym.
Cieszyłam
się, że on nie zapytał mnie o moją rozmowę sam na sam z Jaredem. Musiałam
zapomnieć nie tylko o tym, ale także o samym Jaredzie. Musiałam zacząć od nowa.
Do Londynu
wracałam jednakże sama. Sebastian musiał pozamykać parę spraw w Nowym Jorku,
sprzedać lub wynająć mieszkanie, dokończyć pojedyncze projekty, spakować się.
Rozglądał się już za nowym mieszkaniem w Londynie i ciągle wysyłał mi oferty na
maila. Zależało mu na mojej opinii i na tym, by podobał mi się jego apartament.
- Znalazłem
świetne mieszkanie w dobrej okolicy, ale jest tylko do wynajęcia i nie wiem czy
się zdecydować. Wolałbym mieć coś na własność. – powiedział mi przez telefon,
gdy oglądałam z Rebeką jakiś film w telewizji. U nas było sporo po dwudziestej,
a u niego było dopiero południe.
- Na
początek możesz mieć przecież coś wynajętego. – odparłam w połowie koncentrując
się na filmie, a w połowie na rozmowie. Rebecca mnie uciszała, chcąc słyszeć
dialogi na ekranie.
- A co, uważasz
że będę chciał szybko wrócić z powrotem do Nowego Jorku? – zapytał żartobliwie
i w głowie już widziałam jego uśmiechniętą twarz.
- Dobra,
wyślij mi zdjęcia tego mieszkania.
Sięgnęłam po
laptopa Rebeki, bo akurat leżał na stoliku obok kanapy. Po chwili otrzymałam na
maila link do oferty z mieszkaniem. Gdy zobaczyłam pierwsze zdjęcie już
wiedziałam, że to nie mieszkanie dla niego. Natychmiast do niego oddzwoniłam.
- Nie podoba
mi się. I może masz rację, chyba lepiej będzie wziąć coś na własność.
Tak naprawdę
mieszkanie było piękne. Wiedziałam to, ponieważ jeszcze nie tak dawno temu był
to dom Jareda. Nie chciałam tam wracać i czułabym się dziwnie gdybym odwiedzała
tam Sebastiana, a w głowie miała chwile jakie spędziłam tam z Jaredem.
Rebecca gdy
dowiedziała się, że poznałam kogoś w Nowym Jorku wydawała się udawać radość.
Kiedy zapytałam ją, dlaczego się nie cieszy, unikała odpowiedzi. W końcu jednak
wydusiła z siebie, że miała nadzieję, iż będę z Benem. Znała Faye z firmy,
pracowały razem u ojca Bena. Nie przepadała za nią, ponieważ zawsze uważała, że
znajduje sobie bogatych facetów, szukając po prostu sponsora na jej drogie
zachcianki. Pomyślała, że Ben prędzej czy później przejrzy na oczy i zobaczy,
że ta go oszukuje, a wtedy będzie mógł być ze mną.
- Między mną
i Benem jest już teraz sama przyjaźń, szkoda byłoby to niszczyć. –
wytłumaczyłam jej. – Raz już się nie udało, nie ma sensu znów próbować. Wolę
wystartować od zera, z Sebastianem.
Wiedziałam,
że kiedy go pozna to polubi go tak bardzo jak ja. Był takim typem człowieka,
którego nie dało się nienawidzić. Kiedy zapytałam Rebekę o nią i o Jacka
odpowiedziała, że nie widziała się z nim ani nie rozmawiali. Nie wiedziałam
jednak czy jej wierzyć, po tym jak zataiła przede mną ich pocałunek. Równie dobrze
znów mogli ukrywać swój związek. Było mi tylko żal Amber, bo pomimo, że nie
znałam jej dobrze i nie byłyśmy wielkimi przyjaciółkami, to nikt nie zasłużył
na bycie zdradzonym, a tym bardziej ona – rozwódka. Nie zamierzałam się jednak
wtrącać w ich sprawy.
Po trzech
tygodniach Sebastian w końcu znalazł mieszkanie idealne dla siebie, niedaleko
Notting Hill, ale też nie aż tak blisko. Kupił je puste, ale wynajął już
projektantów, którzy umeblowali je tak, by od razu mógł się wprowadzić. Było
przestronne i metrażem podobne do tego, które miał w Nowym Jorku, chociaż nie
był to apartament na Piątej Alei. Postanowiłam pojechać po niego na lotnisko, ale
wyjechałam wcześniej, by zrobić jeszcze szybkie zakupy na kolację, którą
mieliśmy razem przyrządzić w jego nowym mieszkaniu.
Kiedy byłam
już w markecie i szukałam makaronu, zauważyłam przy sąsiednim regale Collina,
ojca Bena i Jacka. Rozmawiał akurat przez telefon, co mnie ucieszyło, bo gdyby
mnie zauważył, nie musiałabym z nim rozmawiać. Kontynuowałam szukanie
potrzebnych składników, ale on stał teraz zaraz za moimi plecami, głośno gadając,
bo w sklepie był słaby zasięg.
- Dobrze kotku,
poszukam, czekaj w aucie. Chyba mam już wszystko, zaraz będę.
Pomyślałam o
Jessice i włosy na karku mi się zjeżyły. Jak taką podłą kobietę można było tak
niewinnie i słodko nazywać „kotkiem”?
Kiedy stałam
już przy kasie, on płacił za zakupy przy sąsiedniej. Nie rozmawiał już przez komórkę,
ale na szczęście mnie nie zauważył. Kiedy wyszłam z marketu i wkładałam zakupy
do bagażnika, zauważyłam jak Collin wsiada do auta od strony kierowcy. Z
ciekawości spojrzałam w tamtym kierunku, bo chciałam zobaczyć, czy Jessica w
jego towarzystwie też wygląda tak zarozumiale i surowo.
Stanęłam jak
wryta, gdy zamiast Jessiki na miejscu pasażera zobaczyłam Faye. Wszystko dałoby
się wyjaśnić, gdyby nie ta rozmowa telefoniczna i fakt, że uśmiechali się teraz
do siebie, po czym zaczęli się namiętnie całować. Postanowiłam jak najszybciej
wsiąść do auta i odjechać, byle mnie tylko nie zauważyli.
Wow... rozdzial super :) Hmm, dalej mam nadzieje ze zejda sie z Jaredem
OdpowiedzUsuńDzięki :3
UsuńSUPER SUPER SUPER. Mega podoba mi sie w Twoim opowiadaniu ze nie jest tylko i wylacznie o Jaredzie i Shannie tylko jest tez duzo innych watkow :) nie przestawaj pisac, oba opowiadania sa boskie. /S.
OdpowiedzUsuńDziękuję, póki co nie planuje zaprzestać :)
UsuńLoooooool co to za dziwna końcówka? Hahah. Gdyby Lea wiedziała komu Jay składał tę obietnicę.. ;( weny
OdpowiedzUsuńHaha XD dzieki
UsuńLea jest nieugięta i widzę, że nie tak prędko zmieni swoje nastawienie do Jareda. Niestety człowiek zawsze popełniał, popełnia i będzie popełniał błędy. Mam nadzieję, że Lea to zrozumie i wybaczy Jaredowi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Dzięki za komentarz;)
UsuńKiedy pojawi się kolejny rozdział? (:
OdpowiedzUsuńRaczej niebawem, nie jestem w stanie dokładnie określić. ;)
Usuńbędzie dzisiaj nowy ? :)
OdpowiedzUsuńDzisiaj już niestety nie dam rady, bo dodałam nowy na Erase This Face, ale postaram się na jutro :)
UsuńZagęszcza się :) Super :) Czekam na kolejne :)
OdpowiedzUsuńDzieki :) jutro juz moze dodam.
Usuń