23.07.2014

Rozdział 34 – Photographs Of You And I


                Przez cały czas rozmawialiśmy pijąc czerwone wino w salonie. Jego mieszkanie było spore, ściany były białe, a panele biało-szare. Wszystkie meble były czarne lub białe, jedynie kanapy były turkusowe. Dodatki były również utrzymane w tej kolorystyce, nawet obrazy i wazony miały lazurowy odcień. Od razu było widać, jaki kolor jest jego ulubionym.
                Po raz pierwszy od dłuższego czasu zapomniałam o Jaredzie, co pozwoliło mi odetchnąć. Oczywiście wiedziałam, że czar w końcu pryśnie i znów będę przeżywać nasze rozstanie, ale cieszyłam się chociaż tym krótkim momentem wytchnienia.
                Sebastian cały czas żartował, przez co czułam się przy nim o wiele swobodniej, jakbym znała go od dawna. Siedzieliśmy obok siebie na kanapie i nawet nie zauważyłam, kiedy zaczęły dzielić nas centymetry. Byłam rozdarta, nie wiedziałam czy mam się odsunąć. Nie zrobiłam tego.
                Zaczęliśmy się całować. Właściwie nie wiem, kto kogo pocałował pierwszy, ale chciałam tego i wydawało mi się, że nie było to spowodowane alkoholem, choć faktycznie dodał mi odwagi. Z tego wszystkiego zapomniałam, że trzymam w ręku kieliszek czerwonego wina, który wysunął mi się z ręki i roztrzaskał o biały dywan. Oderwałam się od Sebastiana i spojrzałam z przerażeniem na szkarłatną plamę.
                - O Jezu, przepraszam… - zaczęłam i zerknęłam na niego niepewnie.
                On zaczął się śmiać.
                - Ta plama jest taka śmieszna czy moja niezdarność? – zapytałam również wybuchając śmiechem, który w jego przypadku był zaraźliwy.
                - Raczej twoja mina. Nie martw się, to nic takiego. Jak się nie zmyję to kupię nowy, nie był jakiś wyjątkowy.
                Powróciliśmy do poprzedniego zajęcia. Kiedy zrobiło się już późno, postanowiłam wrócić do hotelu. Całą noc myślałam o tym szalonym dniu. Ten wieczór spędzony w mieszkaniu Sebastiana uratował dzisiejszy dzień.
                Resztę pobytu w Nowym Jorku spędziłam na pracy i spotkaniach z Sebastianem. Pracowaliśmy razem, co było z jednej strony dobre, a z drugiej mnie dekoncentrowało. Cieszyłam się jednak, że dzięki temu jak się dogadywaliśmy, praca szła szybko i przyjemnie.
                Kiedy zaczęliśmy wychodzić razem na obiad, kawę, czy po prostu do kina lub na spacer, dostrzegłam, że ludzie zaczynają to zauważać. Po wyruszeniu Jareda w trasę brukowce zaczęły snuć teorie o naszym rozstaniu, ale gdy zauważono mnie w Nowym Jorku dokładnie w tym samym czasie, co on, dziennikarze byli już zdezorientowani, co jeszcze bardziej wzbudzało ciekawość mediów.
                Liczyłam, że nikt nie zauważył mnie wtedy na koncercie, ale się pomyliłam. Już następnego dnia rano mój Twitter i inne profile zasypane były zdjęciami na których stałam z Sebastianem oglądając występ 30 Seconds To Mars. Teraz burza plotek rozszalała jeszcze bardziej, gdyż po wymownej piosence Jareda i jego słowach, które sugerowały, iż nie zdawał sobie sprawy z mojej obecności na koncercie ludzie wywnioskowali, że się rozstaliśmy już na dobre. Dostawałam mnóstwo wiadomości z zapytaniami na ten temat, ale nie wiedziałam, co powiedzieć.
                Chętnie ucięłabym wszelkie spekulacje, ale obawiałam się lawiny komentarzy i obelg w moim kierunku. Wiedziałam, że będę obwiniana o wszystko przez jego fanów, a nie chciałam opowiadać o naszym życiu i powodach rozstania. Poza tym wiedziałam, że ludzie nie dadzą mi spokoju, dopóki nie dowiedzą się co było przyczyną tej decyzji.
                Z drugiej strony milczenie powodowało jeszcze więcej plotek. Media zauważyły, że na koncercie nie byłam sama, a na ulicy robiono nam zdjęcia z ukrycia. Pewnego razu gdy przechadzaliśmy się w Central Parku, Sebastian postanowił mnie pocałować, a ja się od niego odsunęłam. Widząc jego minę, musiałam w końcu powiedzieć mu, co się dzieje.
                Opowiedziałam mu o moim związku z Jaredem, a jako powód rozstania podałam trasę i jego styl życia.
                - O cholera. – skwitował siedząc ze mną na ławce i patrząc na wodę. – Mogłaś powiedzieć wcześniej, nie zaciągałbym cię na ten koncert, przepraszam.
                Ten facet zaskakiwał mnie coraz bardziej. Zataiłam przed nim ścigających nas paparazzi, tabloidy rozpisujące się na nasz temat i całą tę historię z Jaredem, a on jeszcze mnie przepraszał, że nic nie zauważył.
                - To ja cię przepraszam. Faktycznie powinieneś dowiedzieć się wcześniej.
                - Więc jak teraz będzie? Możemy się pokazywać razem, czy nie? Nie chcę ci narobić problemów.
                Sebastian był naprawdę wyrozumiały. Spodziewałam się, że da mi jakieś ultimatum, każe mi iść do gazet i powiedzieć, że nie jestem już z Jaredem, a on chciał jeszcze pomóc mi ukryć prawdę, wszystko po to, by było mi wygodnie.
                - Wiesz co? Mam to gdzieś. – stwierdziłam i pocałowałam go wiedząc, że mogą nam robić zdjęcia. W parku było mnóstwo ludzi, więc nawet nie zauważyłabym kogoś z aparatem czy telefonem komórkowym.
                Całowaliśmy się na ławce jak gdyby nigdy nic, a ja wreszcie poczułam się wolna. Postanowiłam, że nie dam się wciągnąć w grę, w którą toczyły media. Gdybym tego nie zrobiła, to nigdy by się nie skończyło. Mogłam wyjść teraz na straszną osobę, która w oczach fanów zdradziła Jareda, było mi wszystko jedno. Pomyślałam, że jeśli Jared ma w sobie choć trochę uczciwości, to gdy ktoś zapyta go o przyczyny rozstania, to albo będzie milczał, albo przyzna się do winy. Obiecałam sobie, że jeśli obwiniłby mnie o to, wtedy sama pofatygowałabym się by go odwiedzić i wszystko wygarnąć.
                Później szliśmy do niego trzymając się za ręce. W jego mieszkaniu sprawdziliśmy najpopularniejsze serwisy plotkarskie – oczywiście zdjęcia już tam były, tak jak się tego spodziewałam. Rozpisywano się jaką to złą osobą jestem i jak szybko znalazłam sobie kogoś nowego, mając w dodatku tupet by pokazać się z nim na koncercie Jareda w pierwszym rzędzie, by nas zobaczył.
                - Hej, nie przejmuj się tym. – powiedział Sebastian zamykając mi swojego laptopa przed nosem. Gdy chciałam coś powiedzieć, zamknął mi usta namiętnym pocałunkiem, aż zapomniałam co miałam wcześniej na myśli.
                Wszystko potoczyło się tak szybko, że nawet nie zauważyłam gdy z kanapy w jego salonie zawędrowaliśmy do dużego łóżka w sypialni. Nie zawahałam się ani chwili, gdy ściągał mi sweter. Natychmiast rzuciłam się na jego koszulkę, nie zastanawiając się, czy to dobre, czy złe. Chciałam poczuć się normalnie, zamknąć wreszcie etap mojego życia zatytułowany „Jared”, a to wydawało mi się dobrym zapieczętowaniem dzisiejszych wydarzeń.
                Z Sebastianem było inaczej, niż z Jaredem. Nie można było stwierdzić, czy lepiej czy gorzej, po prostu inaczej. Nie dziwiło mnie to, gdyż tak bardzo się od siebie różnili. Jedyną wspólną rzeczą była sylwetka, gdyż byli podobnie umięśnieni, choć i tak Sebastian był wyższy. Wciąż czułam się dziwnie, otwierając się tak szybko przed nowym mężczyzną, ale miałam przy nim uczucie, że mogę mu zaufać. Po tym jak dotychczas spędzaliśmy czas wiedziałam, że nie byłam dla niego tylko dziewczyną na jedną noc.
                Zauważyłam u niego tatuaż na lewym obojczyku. Był to napis wykonany kaligraficzną czcionką „Aut Viam Inve’niam Aut Faciam”.  Ucieszyłam się, że nie na prawym, bo znów miałabym skojarzenie z Jaredem. Musiałam w końcu przestać ich porównywać. Postanowiłam później zapytać Sebastiana, co oznacza jego tatuaż.
                Jego dotyk mnie odprężał i sprawiał, że rany po poprzednim związku choć trochę zaczynały się goić. Nie myślałam wcześniej o nas na poważnie, nie wiązałam z Sebastianem jakiś poważniejszych planów. Wiedziałam, że do końca studiów nie opuszczę Londynu, a wątpiłam by on zostawił miejsce, w którym mieszkał od urodzenia dla dziewczyny, którą znał niecałe dwa tygodnie. Mimo wszystko trochę byłam dziewczyną na jedną noc, chociaż jednocześnie on był moim przelotnym romansem. Nic sobie jednak nie obiecywaliśmy, dlatego nie miałam mu za złe, że sprawy tak wyglądają. Żałowałam, że nie poznamy się lepiej, ale takie było życie.
                Kiedy następnego ranka obudziłam się z nim w jednym łóżku poczułam się już gorzej. Zaczęłam mieć wątpliwości, czy na pewno dobrze postąpiłam. Co ja sobie wyobrażałam? Nigdy wcześniej nie poszłabym do łóżka z nowo poznanym facetem, w dodatku wiedząc, że to nie przetrwa. Wstałam cicho z łóżka, cały czas zerkając, czy jego powieki się nie podnoszą. Wyglądał tak niewinnie, gdy spał, a jego blond włosy stworzyły aureolę wokół jego głowy.
                Zaczęłam ubierać się w swoje rzeczy. Gdy odwróciłam się, by poszukać sweter, Sebastian otworzył swoje niebieskie oczy zabarwione zielonymi plamkami i spojrzał na mnie z uśmiechem.
                - Wychodzisz gdzieś? – zapytał zaspanym głosem. Widział, że chciałam się stąd wymknąć, mimo to wciąż uśmiech nie schodził z jego twarzy. Podniósł się i oparł głowę o zagłówek łóżka, odsłaniając klatkę piersiową.
                - Tylko się ubierałam. – skłamałam, a on dobrze o tym wiedział. – Co oznacza ten tatuaż?
                - Z łaciny oznacza to „Znajdę drogę, albo stworzę własną”. – odparł spokojnie. – Dlaczego chciałaś uciec?
                Poczułam, że się zarumieniłam. Wciąż szukałam mojego swetra, byle tylko nie patrzeć mu w oczy.
                - Tego szukasz? – zapytał machając do mnie swetrem. Chciałam, by mi go rzucił, ale tego nie zrobił. Rzuciłam się po moją część garderoby w samym staniku i spodniach, a on odsunął rękę do tyłu i znalazłam się na jego nagim torsie, z twarzą niebezpiecznie blisko jego.
                - Sebastian, i tak wiemy, że to nie przetrwa, więc przestańmy już udawać. Pojutrze wracam do Londynu i już się pewnie nie zobaczymy.
                Sebastian oddał mi sweter, ale przyciągnął mnie do siebie jeszcze bliżej.
                - To nie musi się kończyć. – powiedział miękkim głosem, nie uśmiechając się już, przez co wiedziałam, że nie żartuje. Patrzył mi prosto w oczy. – Mogę stąd wyjechać, jeśli chcesz. Powiedz tylko słowo, a pojadę tam z tobą.
                Zatkało mnie. To co jeszcze niedawno wydawało mi się skończyć jak piękny sen stało się prawdziwe. Wyobraziłam sobie nasze życie w Londynie i po raz pierwszy poczułam, że to mogłoby się udać i zaczęłam chcieć tego spróbować. W końcu i tak nie miałam nic do stracenia.
                Odsunęłam się od niego i usiadłam po turecku na łóżku, kompletnie zapominając o swetrze w kolorze butelkowej zieleni, który trzymałam w ręku.
                - Naprawdę zrobiłbyś to dla mnie? Zostawiłbyś to wszystko? – zapytałam z niedowierzaniem.
                - Tak naprawdę prócz przywiązania i mieszkania nic mnie tu nie trzyma. Mam wolny zawód, mogę pracować gdzie chcę. A dla ciebie myślę, że warto spróbować.
                Rzuciłam mu się na szyję i zaczęliśmy się całować. Dobrze, że wcześniej nie ubrałam się do końca, bo znów musiałabym wszystko z siebie ściągać. Taki poranek był o wiele ciekawszy od śniadania.
                Sielanka nie mogła trwać długo, bo po południu musiałam zająć się ostatnią już serią zdjęć. Byłam tak podekscytowana początkiem dnia, że nie łatwo było mi się skupić na pracy. Sesja odbywała się w jednym z pubów, który wyglądał jak ze starych lat, przez co współgrał ze stylizacją modelek.
                W czasie robienia zdjęć mój telefon nie przestawał dzwonić. Podejrzewałam, że to Sebastian, ale nie miałam nawet chwili by odebrać, więc tylko wyciszyłam komórkę i kontynuowałam pracę. Kiedy skończyłam, wreszcie mogłam zerknąć na nieodebrane połączenia – okazało się, że to jakiś nieznany numer, na który oddzwoniłam.
                Okazało się, że dzwonili do mnie z zarządu do spraw marketingu znanej marki tworzącej także perfumy. Złożono mi propozycję zrobienia zdjęć na plakaty promujące nowy zapach, a jednocześnie pomocy od strony wizualnej w reklamie. Wszystko miało odbywać się w Nowym Jorku dlatego stwierdziłam, że skoro tu już jestem to byłabym nierozsądna, gdybym jej nie przyjęła.
                Umówiłam się na spotkanie z facetem, z którym rozmawiałam przez telefon. Był to mężczyzna w średnim wieku, był przysadzisty, miał zarost i czarne włosy poprzeplatane siwizną. Umówił się ze mną w ekskluzywnej restauracji na lunch, za który zapłacił. Wyjaśnił mi na czym polegałaby moja praca i przyznał, że dostał rekomendację od znajomego pracującego ze mną przy obecnym projekcie. Uznał, że skoro jestem na miejscu to mogłabym się zgodzić by wykorzystać taką okazję. Ponadto obiecał, że sporo mi zapłaci.
                Postanowiłam się zgodzić. Każde kolejne zlecenie dawało mi więcej doświadczenia i otwierało przede mną coraz więcej drzwi.
                Wieczór miałam zaplanowany u Sebastiana. Gdy tylko dotarłam do jego mieszkania, od razu opowiedziałam mu o dzisiejszej ofercie, jaką mi złożono.
                - Cieszę się, że ją przyjęłaś. – odparł bez zaskoczenia. Po chwili zrozumiałam dlaczego.
                - To ty byłeś tym znajomym, który mnie polecił? – zapytałam udając obrażoną minę, bo widziałam jak się zdenerwował. Tak naprawdę miałam ochotę wybuchnąć śmiechem.
                - No tak, ale… John pytał czy znam dobrego fotografa, który jest na miejscu, więc od razu pomyślałem o tobie i… - zaczął się tłumaczyć, a ja nie mogłam już wytrzymać i zaczęłam się śmiać. On natychmiast zrobił to samo.
                - Dziękuję. – odparłam wierzchem dłoni dotykając jego policzka.
                Kiedy wreszcie przyszedł czas na kolejne już zlecenie, byłam pełna pozytywnej energii. Sebastian miał pracować tam ze mną jako pomoc do spraw grafiki, przez co w ogóle nie stresowałam się jak mi pójdzie. Wiedziałam, że dogadamy się bez słów i będziemy się zgadzać co do każdego szczegółu.
                Gdy przyszliśmy do sporego studia, kilkanaście osób pracowało nad wykończeniem scenografii. Wyglądała jak ulica po deszczu, a dodatkowo cały czas spryskiwano sztuczny asfalt wodą, by był jeszcze bardziej świecący i wiarygodny. Kamery ustawiono przed wielkimi czerwonymi lampami tworzącymi ścianę, które miały przypominać czerwone światło uliczne, a obok nich ciągnęła się metalowa siatka. Wokół roiło się od lamp, blend i innych akcesoriów fotograficznych.
                Podszedł do nas wysoki mężczyzna o latynoskiej urodzie i przedstawił mi się jako John. To on był przyjacielem Sebastiana, który poprosił go o pomoc. John zaproponował, że oprowadzi mnie po planie, a Sebastian zadeklarował, że skoczy po kawę do pobliskiej kawiarni.
                - Od dawna znasz Bastiana? – zapytał mnie John, gdy pokazywał mi miejsce sesji zdjęciowej, która miała odbyć się na tle czerwonych świateł.
                - Właściwie to od dwóch tygodni. – odparłam. – A ty?
                - Och, znamy się od liceum. – uśmiechnął się.
                Później tłumaczył mi z kamerzystą jak będzie wyglądać reklama. Po raz pierwszy wspomniano, że wystąpi w niej jakiś facet. Miała to być reklama nowego zapachu od Hugo Bossa, dlatego tym bardziej ucieszyłam się, że będę współpracować z tak znaną marką.
                Sebastian długo nie przychodził, pewnie stojąc w długiej kolejce po kawę. Studio znajdowało się w centrum miasta, a była akurat pora lunchu, dlatego spodziewałam się, że nie przyjdzie szybko. Miałam przynajmniej więcej czasu, by się rozejrzeć.
                Poznałam całą ekipę, w tym głównego reżysera – grubszego faceta z długimi, czarnymi włosami. Wyglądał jak z jakiegoś zespołu, ale był całkiem w porządku. Przedstawił mi dokładnie swoją wizję i zapytał, co o niej sądzę. Strasznie mi się podobało, że traktowali mnie tu jak profesjonalistkę.
                Kiedy już wszystko mi wytłumaczono, John zaproponował, że przedstawi mnie mojemu modelowi. Zapowiedział mi, że to gwiazda, a ja obwiałam się jakiegoś zadufanego w sobie celebryty, z którym może być ciężko współpracować. Kiedy przeszedł przez drzwi oddzielające studio od korytarza z garderobami, zamarłam.
                Jared miał na sobie czarną marynarkę, szarą koszulkę, ciemne spodnie i eleganckie buty. Włosy uczesano mu do tyłu, przez co wyglądał niezwykle szykownie. Wszedł do studia pewnym krokiem, ale gdy mnie zobaczył jego odwaga gdzieś uleciała. Niepewnie szedł teraz w moją stronę, a John nagle zniknął gdzieś zawołany przez kogoś z ekipy. Staliśmy teraz sami, a wokół kręciło się mnóstwo ludzi, nikt jednak nie skupiał się na nas, a na swojej pracy.
                - Cześć. – powiedział z lekkim uśmiechem, jakby nie był do końca pewien, czy wypada mu się do mnie odezwać. Był widocznie zmieszany, zupełnie jak ja.
                - Hej. – odparłam, bo nic innego nie przyszło mi na myśl.
                Po chwili niezręcznej ciszy Jared wreszcie postanowił się odezwać.
                - Dzięki, że przyszłaś na koncert. Szkoda, że tak krótko. – mówił to szczerze ale wyczułam, iż miał na myśli także to, że nie przyszłam tam sama.
                - Źle się poczułam. – skłamałam.
                - Dobrze, że miał cię kto wyprowadzić. – czułam, że mówi to z lekką ironią, ale nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Nie mogłam mu powiedzieć dlaczego tak naprawdę chciałam wyjść, nie potrafiłam przyznać, że przez cały czas chciało mi się płakać i nie wytrzymałabym dłużej.
Na szczęście do studia wpadł Sebastian trzymając w ręku tackę z dwoma kawami. Widział Jareda od tyłu, dlatego nie zauważył, z kim rozmawiam. Pomyślał pewnie, że to ktoś z ekipy. Patrzył cały czas na moją twarz, a Jay ani razu się nie odwrócił.
                - Ta jest dla ciebie kochanie, tak jak prosiłaś. – rzucił podając mi kawę w papierowym kubku i dopiero stojąc u mojego boku spojrzał w kierunku mojego rozmówcy.

Nie dał jednak po sobie poznać zażenowania, a twarz Jareda stężała i patrzył teraz chłodno w moim kierunku. Jeszcze nigdy nie patrzył na mnie w ten sposób, jego oczy nigdy wcześniej nie były tak puste i obojętne.

13 komentarzy:

  1. No więc.. cóż mam napisać.. kocham twoje ff ♥
    Jest mi smutno bo jestem zwolenniczką pary J&L.. i ten rozdział mnie zasmucił.. a Lea zawiodła że tak szybko "pocieszyła się" po rozstaniu z Jared'em
    Chcę wiedzieć co się stanie w następnych rozdziałach :3
    Życzę ci mnóstwa weny i cierpliwości w pisaniu nowych rozdziałów ^^ ~LamaCorn

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło czytając takie słowa ;)
      Dzieki!

      Usuń
  2. Jaki zazdrosny Jared :o tak myslalam ze Lea bedzie z Sebastianem. Ale szkoda mi troche Jareda ciekawa jestem czy nadal bedzie sie starał odzyskac Lea'e ( nie wiem czy napisalam dobrze xd) weny weny weny :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ohoho masakra.. rozdzial jedst swietny, jak wszydykie zreszta :) czekamy na wiecej :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Faktycznie dużo czasu jej nie było potrzebne aby znaleść kogoś innego. Ale mimo wszystko wydaje mi sie ze lea za bardzo kochala jareda zeby sebastian go zastapil. No coz jestem dobrej mysli i czekam na wiecej.

    OdpowiedzUsuń
  5. Haa, ale jazda! Świetny obrót sprawy. Oczywistą oczywistością jest, że wolałabym, żeby wrócił Jared ale twoje opowiadania i tak czytam z ogromną przyjemnością i zawsze jest mi ich mało.
    Weeny, dużo weny życzę. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. A jednak ją zauważył!
    Wreszcie rozumiem tytuł rozdziału, razem z końcówką... Szczerze mówiąc, zastanawiam się nad powtarzalnością: najpierw była wojna Ben - Jared, czyżby teraz szykowało się Jared - Sebastian?
    Uwielbiam to, jak toczy się akcja, zdawałam sobie sprawę z tego, że Lea znajdzie pocieszenie w ramionach S., ale że ten jest gotowy dla niej jechać do Londynu, to już serio mnie zaskoczyłaś :)
    Mam nadzieję, że nie skończy się jakąś bójką...
    Weny!
    S.

    PS Zapraszam na nowy, też opublikowałam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię zaskakiwać ludzi, a mam jeszcze wiele takich niespodzianek w zanadrzu :)
      Dzieki, zajrze przy wolnej chwili :3

      Usuń
  7. Kiedy pojawi się kolejny rozdział? :)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli przeczytałeś/aś, to proszę zostaw opinię. Każdy komentarz jest dla mnie cenny i motywujący :)